wtorek, września 29, 2009

Załamka

Jesienna szaruga zbiegła się w czasie z moją depresją, związaną z zakupem konia. Byłam już właściwie umówiona na zakup Rominy - zdecydowałam się na nią zgodnie z "porywem serca", chociaż wiem, że to trudny koń. Dziś dowiedziałam się jednak, że cena jest znacznie wyższa od tej, na którą się umówiliśmy i nie ma możliwości negocjacji. Ciekawa jestem, czy ktoś wreszcie kupi Rominę, czy też ja co pół roku będę próbowała ją nabyć i za każdym razem będzie się okazywać, że z jakiejś przyczyny nie jest to możliwe...

Straciłam też już nadzieję, że przed zimą uda mi się znaleźć dla siebie jakiegoś konia. Zaczęłam rozważać zakup nie tylko młodziaka, ale też już ujeżdżonego konia, z tym, że musiałby to być koń z polecenia, a nie taki z pierwszego lepszego ogłoszenia.

No cóż, pozostaje wierzyć, że może kiedyś trafię na tego właściwego konia, którego pokocham (z wzajemnością) i z którym spędzimy wiele fajnych chwil razem...

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dziewczyno, Ty nigdy nie kupisz konia. Tobie chyba na tym naprawdę nie zależy, skoro żaden z tych kilkudziesięciu, które oglądałaś Ci nie odpowiada. Zamiast bezmyślnie odnosić się do teorii, popatrz na konie i użyj własnego rozumu i serca. Teoria końskich osobowości nie jest jeszcze odpowiedzią na wszystkie pytania. A jeśli myślisz, że jesteś w stanie ocenić konia po kilkudziesięciu minutach zabawy we friendly, jeża czy prowadzanie, to się grubo mylisz. Zwłaszcza zaś, jeśli w kryteriach oceny stosujesz "ustępowanie od nacisku". Skoro siedzisz już tyle w PNH, powinnaś wiedzieć, że to jest umiejętność, którą się u konia wykształca, czy jak to mówicie, programuje. Tylko niektóre konie, mają to "ot tak". Załamka, tak, ale jak czytam Twoje relacje z oglądania kolejnych koni, które są wciąż nie takie...

Unknown pisze...

Skoro masz takie doświadczenie i lepiej ode mnie się na tym znasz, to może poradź mi jaki jest sprawdzony i dobry sposób na zakup konia? Naprawdę chętnie się tego dowiem, bo jak widać mi to do tej pory się nie udało.

Teoria o koniobowościach to tylko jeden z wielu aspektów każdego konia, który biorę pod uwagę. Do tej pory były tylko 2 konie, z którymi poczułam kontakt i takie "coś więcej". Jeden z nich to Pacynka (nie na sprzedaż), drugi to Romina (nie wiadomo na jakich zasadach na sprzedaż), zresztą RBI.

Pewnie gdzieś w tym wszystkim popełniam błąd, ale oglądam te konie i oglądam i jakoś żaden mi nie odpowiada, o żadnym nie mogę powiedzieć: Tak, tego chcę! I do tego to się wszystko sprowadza jak sądzę.

Anonimowy pisze...

Hmmm Thilien - u Ciebie ważnym kryterium w wyborze konia była cena, prawda?
Z tego, co pisałaś, bardzo zawęziło to "obszar" poszukiwań...
Może spójrz na to w ten sposób -
wyobraź sobie, że kupiłaś konia zaraz na początku poszukiwań. Za "odpowiednią" dla Ciebie cenę - czyli taniego, bardzo taniego...
Policz, ile od tego czasu wydałabyś na jego utrzymanie - pewnie nie mniej, niż 1000 zł miesięcznie (pensjonat + kowal + weterynarz, itp.)...
Jeżeli uwzględnisz chociaż połowę tych kosztów, to może jednak okaże się, że droższe konie (czyli te w "normalnych" cenach?) też warto wziąć pod uwagę?

Acha... Nie myślałaś o jakimś koniku, który by bardziej pomocy potrzebował?
Przejrzyj ogłoszenia w gazetach, popytaj znajomych - może w jakimś podmiejskim gorpodarstwie czeka na pomoc właśnie Twój wymarzony koń?
I tak bierzesz ze sobą weta - więc ryzyko zakupu chorego zwierzaka nie jest aż takie duże...

Unknown pisze...

Jeśli chodzi o takiego potrzebującego konika to próbowałam znaleźć takiego przez jedną fundację, ale się do tego zniechęciłam, bo zupełnie nie szło się z nimi dogadać. Ale biorę to pod uwagę.

Rozważam teraz zakup takiego właśnie droższego konia, może to mi poszerzy obszar poszukiwań. Na wiosnę będę dysponowała większą kwotą, więc pewnie spróbuję znowu.

Myślę też o tym, że być może lepszą opcją byłby jednak zakup konia starszego, już zajeżdżonego. Ale tutaj wybór też jest bardzo trudny, najchętniej oglądałabym konie z polecenia, a nie z ogłoszenia. Żeby była pewność, że koń nie ma jakiejś trudnej przeszłości czy ukrytej poważnej wady.

Anonimowy pisze...

Czemu nie chcesz obejrzec Ignaski?? Jezeli kon stoi pod Warszawa to mysle, ze warto. Chociaz z tego powodu, ze im wiecej koni zobaczysz tym bardziej bedziesz wiedziec jakiego konia chcesz a jakiego nie.

Unknown pisze...

Możliwe, że pojadę ją obejrzeć, na zdjęciach wygląda na fajnego konika.

Aga Wó. i Wojtek Wr. pisze...

Thilnen, wcześniej, czy później trafisz na tego właściwego (oczywiście życzymy,żeby wcześniej:) ) Ja na temat zdroworozsądkowego kupowania koni raczej zdecydowanie nie powinnam się wypowiadać;), ale tak mi się wydaje, że tak na prawdę, jaki konik ostatecznie do Ciebie by nie trafił, to i tak będzie najfajniejszy na świecie;) Nasz zaprzyjaźniony góral(tez koniarz) mówi nam zawsze "Dla każdego jego koń najpiersy";)
Ściskamy mocno całą gromadką i życzymy powodzenia:)

Unknown pisze...

Aga: heh, na pewno masz rację :) Myślę, że muszę cierpliwie szukać, aż wreszcie trafię na tego właściwego. Tak sobie powtarzam w każdym razie. Mój mąż twierdzi, że z pierwszym jest pewnie najtrudniej, a jak będę kolejne konie kupować, to już pójdzie z górki :)