Byłam dziś z Sylwią w Michałowie-Grabinie, żeby obejrzeć konia, którego zamierza dzierżawić. Koń nazywa się Selim, ma 15 lat, jeśli chodzi o koniobowość to taki LBI/RBI. Bardzo sympatyczny, spokojny, siwy hreczkowaty (uwielbiam tę maść!). Pobawiłam się z nim chwilę i pokazałam Sylwii grę w zaprzyjaźnianie oraz jeża.
Przyjemnie było znów się trochę pnh-owo pobawić. Marcin mówił, że mi strasznie zazdrościł :P Semir na początku był raczej zamknięty w sobie i nieszczególnie zainteresowany. Potem wykorzystałam pomysł Pata z któregoś DVD z Savvy Clubu: po dwóch stronach ujeżdżalni położyłam marchewki i prowadzałam go z drugiej/trzeciej strefy (raczej z drugiej, ale starałam się z trzeciej) z jednego punktu do drugiego i z powrotem. Przy każdym przystanku dostawał kawałek marchewki. Niesamowite było, jak ten koń w ciągu kilku minut się zmienił! Uszy do przodu, zadawał pytania, krok żwawy i energiczny - aż przyjemnie się patrzyło. Właściciel nie mógł wyjść ze zdziwienia :)
Potem bawiła się z nim Sylwia, ćwiczyłyśmy rozluźnioną i "zwartą" postawę ciała, friendly z carrot stickiem i trochę jeża. Semir nie był zbyt chętny, żeby ustępować od nacisku, ale i to się w końcu udało. Ogólnie wycieczka była sympatyczna, Sylwia ma ćwiczyć te dwie gry przez jakiś czas, a ja się później wybiorę, żeby pokazać jej grę w prowadzenie i ewentualnie coś podpowiedzieć. Zobaczymy, czy starczy jej zapału :)
Zdradzę Wam po cichutku sekret. Że prawdopodobnie w czwartek jadę z wetem do następnego konia. Kto zgadnie co to za koń? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz