sobota, listopada 30, 2013

Podest


Dziś po raz pierwszy Dżamal wszedł na podest czterema nogami! Niesamowite, że kiedy coś nam się poprawiło w relacji, to nagle wchodzenie na podest nie jest żadnym problemem. Ci z Was, którzy śledzą regularnie mojego bloga wiedzą jak długo pracowałam nad tym, żeby Dżamal wszedł na podest. Odkąd przeniosłam się z Anka Rancho nie miałam podestu (aż do dzisiaj), więc nie ćwiczyłam tego w żaden sposób. Za to coraz lepiej zaczęło nam iść w zupełnie innych dziedzinach. I oto nagle proszę: działa! PNH jest niesamowite :)

Coraz więcej bawię się z Dżamalem na lassie (14 m). Dziś miał bardzo dużo energii, biegał i brykał. Na tak długiej linie (kiedy już się opanuje przynajmniej względne się nią posługiwanie) jest znacznie łatwiej sobie z tym poradzić: jest więcej czasu na reakcję i ma się lepszą dźwignię. Po raz pierwszy też widziałam, żeby Dżamal naprawdę zainteresował się piłką - kiedy podchodziliśmy i prosiłam o to, żeby pchał ją w kłusie, zaczynał machać głową i walić w nią nogami. Zazwyczaj po prostu ją pcha bez szczególnego wyrazu, a tym razem miałam wrażenie, że dobrze się bawi :) Tylko z ekspresją dziś było tak sobie, przez większość czasu robił niezbyt zachwycone miny. To chyba najtrudniejszy element - wymagać od konia dużo, a jednocześnie zachowywać jego pozytywne podejście. Z drugiej strony wymaganie za mało i nudzenie konia też nie powoduje bardziej zadowolonej miny. Ale teraz bardzo chętnie przychodzi do mnie na pastwisku, więc myślę, że polubił nasze nowe zabawy.



A tu Dominika z Senatorem, którzy ćwiczyli obok nas:




czwartek, listopada 28, 2013

Naturalsowa zabawa - edycja świąteczna

Jako, że pierwsza edycja Naturalsowej zabawy cieszyła się dużym zainteresowaniem, postanowiliśmy ogłosić kolejne wyzwanie. Tym razem tematyką będą Święta, Mikołaj, zima, śnieg - może być na linie, na wolności, w siodle, jak kto chce. Chodzi o pokazanie naturalnych metod i kreatywności przy wymyślaniu zabaw. Tym razem osoba, której film wygra głosowanie, może spodziewać się nagrody  Szczegóły tu: https://www.facebook.com/pages/Anka-Rancho/387339491364810



poniedziałek, listopada 25, 2013

Język

Tak sobie ostatnio pomyślałam, że jednak naturalsi to nie są normalni ludzie. Ja na przykład jestem zachwycona, ponieważ mój koń bardziej pokazuje język, kiedy przeżuwa. Brzmi dość dziwnie, nie sądzicie? ;) A czemu mnie to cieszy? Ponieważ konie ekstrawertyczne, kiedy przeżuwają (oczywiście nie podczas jedzenia, tylko podczas myślenia), wysuwają w wyraźny sposób język, a konie introwertyczne wręcz przeciwnie, przeżuwają "sekretnie", jak mówi Linda. Dżamal jest z natury lewopółkulowym ekstrawertykiem, ale przeżuwał zawsze bardzo introwertycznie. Wydaje mi się, że ta zmiana oznacza, że bardziej się otworzył i jego prawdziwa natura bardziej się pokazuje. Może to kwestia wielku, a może ja wcześniej zbyt mocno go tłamsiłam? Nie wiem, ale sądzę, że to dobry znak :)

Lekcja z Julią była jak zwykle bardzo ciekawa. Ćwiczyłyśmy przejścia podczas Okrążania i jak zwykle okazało się, że mała rzecz robi dużą różnicę. Julia pokazała mi, jak w lepszy sposób prosić konia o przejście w górę i w dół. Kiedy koń idzie w prawo, o szybszy chód trzeba poprosić wtedy, kiedy zad konia znajduje się na wysokości prawego ramienia. Podnosimy wtedy prawą rękę i podnosimy energię. Jeśli koń nie przyspiesza, obracamy się razem z nim podnosząc dodatkowo lewą rękę. Trzecia faza to zakręcenie carrotem, a czwarta faza robimy krok do przodu i uderzamy w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się koń. To powinno wystarczyć. Przy przejściach w dół zaczynamy prosić o to, żeby koń zwolnił, kiedy jego głowa pojawia się przy lewym ramieniu. Podnosimy wtedy prawą rękę z carrot stickiem, tak jakby blokując drogę koniowi. Ta ręka nie zmienia pozycji, ale obracamy się razem z koniem tak, że ręka z liną znajduje się coraz bliżej ręki z wyciągniętym carrotem. Jeśli koń nie zwalnia, zaczynamy pionowo machać carrotem, a na koniec też pionowo machać liną (ręce mamy wtedy praktycznie złączone). Uff, mam nadzieję, że jasno to opisałam.

Kiedy odprowadzałam Dżamala po lekcji i zostawiłam go już na pastwisku, podeszła do niego Sofie. Jest niżej od niego w hierarchii, więc Dżamal tak ja pogonił, że tylko ziemia fruwała. Nigdy czegoś takiego nie widziałam - zrobił piruet, jednocześnie wierzgając! Julia była zdziwiona, że ten mały, niepozorny konik coś takiego potrafi :)

Dziś byłam u Dżamala i świetnie się bawiliśmy. Coraz częściej przybiega do mnie z daleka na pastwisku - to niesamowicie miłe uczucie :) Najpierw poszliśmy na padok, ale było tam dość grząsko. Zgodnie z poradą Julii zaczęłam robić rozgrzewkę na lassie - z jednej strony uczę się z nim obchodzić, a z drugiej koń ma więcej przestrzeni, możemy razem pobiegać. Chwilę poskakaliśmy przez drąg i beczki - idzie nam to coraz lepiej, choć Dżamal nadal nie przepada za beczkami.

Później przenieśliśmy się na trawiasty padok, gdzie koń się tak nie zapadał. Ćwiczyliśmy przejścia - głównie w kłusie i galopie. Był moment, kiedy Dżamal miał ochotę na wyrwanie się, ale byłam stanowcza i pokazałam, że mi się to nie podoba. Długo przeżuwał i więcej tak nie zrobił. Mam wrażenie, że dzięki regularnym treningom Dżamal zaczął nabierać mięśni i coraz lepiej się rusza. Ma teraz zdecydowanie większy wykrok w kłusie. Ładnie też galopuje, prawie zawsze na dobrą nogę i już się tak nie wścieka, kiedy proszę o wyższe chody. Jeszcze trochę i spróbuję Okrążania na lassie na dużym placu :)  Podczas Okrążania przez większość czasu nieźle utrzymuje chód, choć zdarza mu się stwierdzić "dobra, koniec, przychodzę do ciebie". Staram się nad tym pracować - żeby z jednej strony nie poczuł, że go krytykuję i nie chcę, żeby do mnie podszedł, ale żeby jednak pamiętał, że zachowywanie chodu to jego obowiązek. Chociaż dziś miałam wrażenie, że zatrzymywał się po to, żeby przeżuć - stawał, przeżuwał (z językiem bardziej na wierzchu), tarł głową o przednie nogi, znów przeżuwał. Może jest mu ciężko myśleć, jednocześnie biegając :)

Na koniec robiliśmy chody boczne nad belką. Z beczką nam na razie nie idzie, więc próbuję z czymś łatwiejszym. Proszę bardzo, bardzo delikatnie i powoli, nagradzam nawet pół kroku - wiem, że to jest dla niego trudne. Dziś nad belką przechodziliśmy jakieś 5 minut i Dżamal przeżuł jakieś 20 razy - nie przesadzam. Cieszę się, że udaje mi się zaangażować jego umysł :)

czwartek, listopada 21, 2013

wtorek, listopada 19, 2013

niedziela, listopada 17, 2013

Pytania na lekcję z Julią

Dziś będę miała lekcję z Julią Opawską i zamierzam zadać jej dwa pytania.
1. Kiedy robię coś z koniem, on wykonał dobrze ćwiczenie i daję mu czas na przeżucie oraz zadanie pytania "co dalej". A co zrobić, jak koń najpierw zadaje pytanie, zanim przeżuje?
2. Przy odysłaniu konia na koło mam najpierw powiedzieć "uwaga, zaraz zaczniemy coś robić" i poczekać, aż koń zapyta "ok, jestem gotowy, co robimy?". Czasem zajmume to więcej, a czasem mniej czasu. Wydaje mi się, że zależy to m.in. od jego poziomu zaangażowania w to, co robimy i jeśli robię to na początku zabaw, to oczekiwanie na uczy do przodu trwa całe wieki (w moim odczuciu w każdym razie). Jak podczas rozgrzewki bawić się z koniem, żeby się zaangażował na tyle, żeby miało sens oczekiwać od niego pytania?

Ostatnio ćwiczę z Dżamalem galop na linie i idzie nam coraz lepiej. W piątek miał sporo energii i bardzo chciał biegać. Pierwszy raz odkąd pamiętam nie skończyło się to serią bryknięć i dzikim galopem z wyrywaniem mi liny. Owszem, biegaliśmy razem, ale przez większość czasu mogłam trzymać linę w dwóch palcach. Ze dwa razy trochę szarpnął linę, ale poza tym był miękki i pozytywny. To było super uczucie!

Oprócz tego ćwiczymy kłus przez dragi, pan Darek obiecał zrobić cavaletti. Skoro nie mogę na razie jeździć, to chociaż spróbuję zbudować koniowi trochę mięśni.

piątek, listopada 15, 2013

Agresja a asertywność - artykuł

Artykuł Pata Parelli, zaczerpnięty z  http://parelli-info.waw.pl, poddany lekkiej korekcie

* Koń kopie drugiego konia, który pojawia się bezpośrednio za nim.
* Niecierpliwy kowal uderza konia raszplą po żebrach.
* Osoba prowadząca konia w momencie, gdy ten się płoszy, mocno szarpie go za łańcuszek owinięty wokół nosa.
* Koń atakuje drugiego konia i mocno gryzie go w szyję.
* Trener owiązuje nogę konia i powala go na ziemię. 

Czy opisane wydarzenia są przejawem asertywności czy agresji?

Jeździectwo można opanować w sposób naturalny w oparciu o porozumienie, zrozumienie i psychologię, zamiast o pomoce mechaniczne, siłę i strach. Każdy wie, że bywają momenty, kiedy musimy być stanowczy wobec konia, podobnie jak wobec dziecka. Ale o różnicy pomiędzy asertywnością a agresją decyduje to, jakie mamy do danego wydarzenia podejście, nastawienie emocjonalne, jakie są okoliczności wydarzenia, w jaki sposób to robimy i jakie rezultaty zamierzamy osiągnąć.

Jaka jest różnica pomiędzy agresją a asertywnością?

„Agresja” to “napastliwe zachowanie, szukanie zaczepki, chęć wyładowania swojej złości”. Słowo “asertywność” oznacza „postawę odznaczająca się akceptacją samego siebie, otwartością i bezpośredniością w wyrażaniu poglądów, nie odmawiając przy tym praw innym”. Niektóre znaczenia asertywności zawierają słowo “agresywny”, tak więc warto wprowadzić rozróżnienie tego terminu w zależności od naszego stosunku do konia. Kiedy konie są spięte, kiedy się je karze, a także jeśli w celu uzyskania rezultatów stosuje się wobec nich siłę i przymuszanie, to właśnie nazywam agresją. Może się zdarzyć, że będziesz musiał być stanowczy, by być w pełni asertywnym, ale nie powinno być w tym złości, frustracji ani strachu. Największą różnicą jest sprawiedliwe nastawienie, które zawsze daje koniowi szansę na to, by odpowiedział i mógł się wykazać pozytywną reakcją.

Wiele osób ma kłopoty z odróżnieniem agresji od asertywności, ponieważ obserwując konie widzą, jak te się nawzajem atakują, kopią, gryzą, powodują uszkodzenia skóry, a czasami nawet uszkodzenia kości. Pomimo iż może to sprawiać wrażenie agresji, z perspektywy konia jest to tylko przejaw asertywności. Różnica polega na tym, że oba konie wiedzą, że ten drugi nie ma zamiaru go zjeść, a tylko go zdominować. W każdym stadzie istnieje hierarchia, która określa takie zachowania, jak: kto może się pierwszy napić wody, kto pierwszy je, kto obok kogo może stać itp. Ta hierarchia podlega zmianom każdego dnia, a zwłaszcza w momentach, gdy dorastają w stadzie młode konie lub przyłączane jest nowe zwierzę do stada. Koń alfa, czy też ten będący na szczycie drabiny, musi nieustannie od nowa ustanawiać swoje przywództwo poprzez wykazanie się asertywnością (w tym znaczeniu pewnością siebie i skutecznością), dzielnością, szybkością, siłą i najszybszym myśleniem.


Ludzie, którzy zachowują się wobec koni agresywnie, często bronią swojego stanowiska mówiąc „Nie mógłbym skrzywdzić tego konia, konie bardziej się krzywdzą nawzajem każdego dnia”. Z punktu widzenia fizycznego zagrożenia prawdopodobnie mają rację. Ale z punktu widzenia psychicznego lub emocjonalnego, koń odczuwa ogromną różnicę w sytuacji, gdy grozi mu drugi koń czy drapieżnik. Konie nie są w stanie poradzić sobie z agresją w wykonaniu ludzi (drapieżników) ponieważ boją się, że ludzie chcą je zjeść, a nie zdominować. A koń przestraszony, który wierzy, że zagrożone jest jego życie, a on nie może uciec, jest w stanie zrobić wszystko. Będzie atakował, kopał, gryzł. Będzie używał wszelkich danych mu środków obrony. Z mojego doświadczenia wynika, że konie nie są stworzone do walki, raczej wolałyby w takiej sytuacji uciekać. Odkryłem również, że najgorsze wypadki, jakie przytrafiały się ludziom przy koniach, były spowodowane strachem konia, jego frustracją, niezrozumieniem zadań albo z powodu jego znudzenia i chęci zabawy w gry dominacyjne.

Postaw się na miejscu konia

Konie są w stanie znieść bardzo dużo presji ze strony drugiego konia, ponieważ ustalanie hierarchii stadnej jest ich naturalnym zachowaniem. Urodziły się rozumiejąc, na czym polegają zabawy w dominację i przez całe życie się w nie bawią, starając się ustalić kto jest najsilniejszy, najszybszy i najsprytniejszy w stadzie. Jeśli na wolności konie się przestraszą, zbiorą się w stado i będą się nawzajem chronić. Będą patrzeć na konia alfa, czy też najsilniejszego, najbardziej dominującego konia, by im wskazał drogę i żeby je chronił. Jeśli natomiast człowiek wywiera nacisk na konia, to mamy do czynienia z całkowicie inną sytuacją. Koń (zwierzę uciekające) odbiera nacisk ze strony człowieka (drapieżnika) jako zagrożenie życia. Chce być ze swoim stadem, chce być ze swoim alfą, chce się uratować. Choćbyśmy podkreślali, że konie zostały udomowione tysiące lat temu, musimy pamiętać, że udomowienie nigdy nie zmieniło ich cech wrodzonych. Konie przetrwały setki tysięcy lat wyłącznie dzięki słuchaniu matki natury zwierząt uciekających. Nawet jeśli ty sam nie jadasz koniny, tysiące ludzi na świecie to robi. Konie zostały zaprogramowane do rozpoznawania drapieżników, które zagrażają ich życiu, a do których należą lwy, niedźwiedzie, dzikie psy, hieny, wilki, kojoty i ludzie.

Spróbuj sobie wyobrazić, co oznacza bycie zwierzęciem uciekającym. Wyobraź sobie siebie spacerującego z przyjaciółmi przez dżunglę amazońską po terenie zamieszkałym przez plemiona kanibali. Czy odczuwałbyś lekki niepokój? Czy twoje zmysły nie byłyby napięte, byś mógł jak najszybciej zauważyć zbliżanie się kanibali? Twoje przetrwanie zależałoby w tym momencie od tego, jak szybko zauważysz niebezpieczeństwo i od tego, czy będziesz w stanie uciec zagrożeniu. Jak zareagowałbyś na nagły ruch w krzakach, na niespotykany dźwięk, ruch wychwycony kącikiem oka? Powiedzmy, że jeden z twoich kolegów jest przywódcą grupy. Jest spokojny, pewny siebie, doświadczony i silny. Ufasz mu. Ilekroć usłyszysz coś niepokojącego patrzysz na niego. Jak reaguje? Jeśli on się nie niepokoi, to ty też się uspokajasz. A jeśli on wygląda na spiętego i czegoś wypatruje, jak to zadziała na twoje poczucie bezpieczeństwa? Nagle, ze wszystkich stron z krzaków wyskakują kanibale. Biegniesz z całych sił z przyjaciółmi, ale w końcu łapią cię do klatki w swoim obozowisku. Stoisz tam całą noc, boisz się, wiesz, że zjedzą cię na obiad. Następnego dnia przenoszą cię samego do drugiej klatki i jeden z kanibali próbuje się do ciebie zbliżyć. Wydaje się być przyjazny i delikatny, ale wiesz, że on zjada ludzi, więc zachowujesz dystans. Twoje żyły pompują silniej adrenalinę, jesteś na krańcu wytrzymałości nerwowej. Wszystkie zmysły są maksymalnie wyczulone. Masz wrażenie, że słyszysz, czujesz, widzisz lepiej niż kiedykolwiek w życiu, nawet masz poczucie nadludzkiej siły i wytrzymałości. Jeśli ten kanibal podejdzie zbyt blisko, uderzysz , bez względu na konsekwencje. Albo ty, albo on, tylko to się liczy. Ale ty nie wiesz, że kanibal oddzielił cię od towarzyszy, ponieważ chce się z tobą zaprzyjaźnić. Niestety, nie jest w stanie przekonać cię, byś stał spokojnie, więc idzie po linę. Zakręca młynka i zarzuca na ciebie pętlę. Co robisz? Panikujesz, walczysz, kopiesz, krzyczysz, z całych sił próbujesz się uwolnić, używając do tego rąk i zębów. Walczysz o życie, nawet nie myśląc o tym, co robisz. W tym momencie działa instynkt przetrwania! Nie ma czasu na myślenie! Liny krępują cię coraz bardziej aż w końcu owijają cię całego i obalają na ziemię, gdzie leżysz skrępowany i przerażony. Kiedy w końcu tracisz wszelką nadzieję i poddajesz się, kanibal podchodzi do ciebie i w tym momencie raz jeszcze próbujesz walki. Próbujesz gryźć. Wrzeszczysz. Kanibal uśmiecha się, unosi rękę trzymającą bat…. I delikatnie, pieszczotliwie cię głaszcze. Jak długo będzie musiał to robić, aż mu uwierzysz bez cienia wątpliwości, że nie chce cię zjeść? Tak właśnie czują się konie. Doświadczenie, które przed chwilą przeżyłeś, jest podobne do tego, jakiego doświadcza koń, którego wcześniej nie dotknął człowiek. Nie wszystkie konie takie są. Większość z nich ma do czynienia z ludźmi od urodzenia i nauczyły się, że nie muszą być przerażone przez cały czas. Jednak natura podpowiada im, że powinny być podejrzliwe i powinny się pilnować. Tak jak by było z tobą w mieście kanibali. Bardzo niewiele trzeba, by zdrapać z konia delikatną powłokę i wydobyć na powierzchnię instynkty, pozwalające mu przetrwać. Jeśli raz jeszcze wyobrazisz sobie siebie w mieście kanibali, to zdasz sobie sprawę, że nawet po latach niewiele będzie trzeba, byś pomyślał, że jednak kanibal zmienił zdanie i teraz postanowił cię zabić, a potem zjeść!


Delikatna agresja a silna asertywność

Są różne stopnie agresji, podobnie jak są różne stopnie asertywności. Najważniejsze w tym momencie jest przyjrzenie się emocjom, jakie są w to zaangażowane. Agresja każdego stopnia nie oddziałuje pozytywnie na konie, ponieważ nawet jeśli osiągniesz zamierzony cel, stracisz ich szacunek i zaufanie. Przykładem delikatnej agresji będzie ciągnięcie konia, gdy go prowadzisz, by utrzymać nad nim kontrolę czy uderzenie go na odlew po nosie, kiedy próbuje cię ugryźć. Koń czuje twoją złość i frustrację i w tym momencie nastąpi jedno z dwojga:

1. Zwiększy się jego niepewność i zostaną zaprzepaszczone szanse na partnerstwo oparte na zaufaniu
2. Rozwinie się u konia opór i nie tylko niepożądane zachowanie się nie skończy, ale jeszcze się pogorszy w miarę, jak koń zacznie nam odpowiadać tym samym.

Przykładem asertywnego zachowania w takim przypadku byłoby:

W przypadku konia, który ciągnie cię na linie, gdy go prowadzisz:
Daj mu więcej luźnej liny i pozwól mu biegać wokół. Ilekroć cię wyprzedzi, uderz go końcówką liny po zadzie nie tracąc przy tym opanowania, nie wpadając w złość ani frustrację, po czym odwróć się i idź w innym kierunku. Koń szybko skojarzy przyczynę ze skutkiem i będzie szedł z szacunkiem na wysokości twojego ramienia.

Koń który podskubuje lub gryzie:
Miej oczy dookoła głowy. Ilekroć będzie chciał się odwrócić ,by cię ugryźć, zamachaj kilka razy łokciem jak skrzydłami, nawet nie patrząc w jego kierunku i bez negatywnych emocji! Jeśli będzie próbował ugryźć cię w siedzenie, zegnij nogę w kolanie i machnij stopą w jego kierunku kilka razy. Po tym, jak kilka razy natknie się pyskiem na taką blokadę skojarzy, że to on sam powoduje, że się uderza.

Asertywna, pozbawiona emocji odpowiedź działa z dwóch powodów.

1. Koń doświadcza wzmocnienia negatywnego, które zasadniczo różni się od kary. Wzmocnienie negatywne jest natychmiastowe i koń kojarzy swoje działanie z rezultatem. Tak więc nie wini ciebie tylko siebie.
2. Koń nie jest w stanie uruchomić guzika, który powoduje twoją złość! Jeśli wydaje ci się, że konie tak nie rozumują, to jest jeszcze wiele rzeczy, których musisz się nauczyć. Jak tylko koń pozbędzie się swojego wrodzonego strachu przed człowiekiem, zaczyna z nim się bawić jak z drugim koniem. Stwierdza, że skoro już jesteście w jednym stadzie, to należałoby zdecydować, kto tu rządzi.

Koń będzie darzył cię szacunkiem, jeśli potrafisz szybciej od niego myśleć, jesteś silniejszy, sprawniejszy i dzielniejszy od niego, a także jeśli jesteś w stanie kontrolować swoje emocje, zachowania i psychikę. A wracając do scen z kanibalami, pamiętaj, jakie cechy miał twój przywódca i jak na nim polegałeś. Od strony fizycznej nie możesz się z koniem równać. Ale jeśli masz odpowiednie nastawienie, wiedzę, narzędzia, techniki, savvy i doświadczenie, to możesz zapracować sobie na końskie zaufanie i szacunek.


Naucz się jak być stanowczym nie popadając w złość ani w złośliwość

Kłopot z byciem asertywnym polega na tym, że większość ludzi nie jest dość wytrzymała emocjonalnie, by wykazać się stanowczością bez popadania w złość lub w złośliwość. Niektórzy obserwując mnie, kiedy jestem wobec konia stanowczy, czasami mają wrażenie, że jestem agresywny, ponieważ nie są w stanie wyobrazić sobie siebie samych stanowczymi bez utraty dystansu. A cały sekret kryje się w odpowiednim sprawiedliwym nastawieniu. Sprawiedliwość oznacza, że małe czyny prowadzą do niewielkich konsekwencji, a duże czyny do większych konsekwencji. Konsekwencje nie zawsze oznaczają kontakt fizyczny. W wielu sytuacjach wystarczy byś wiedział, jak spowodować psychiczny, emocjonalny lub fizyczny dyskomfort konia, w momentach, gdy robi rzeczy niepożądane.

Świetnym ideałem asertywnego zachowania była moja matka. Kiedy jako nastolatek leżałem na kanapie, a na prośbę wyniesienia śmieci odpowiadałem leniwie „zaraz...” wrzucała śmieci na moją głowę nie tracąc uśmiechu z twarzy. Mawiała: „Synu, te śmieci wychodzą z tobą bez względu na to, czy ci się to podoba czy nie. Masz dwoje rąk, dwoje nóg i usta, co oznacza, że możesz powiedzieć: tak mamo z uśmiechem, wyciągnąć rękę i przyjść po torbę, by ją wynieść”. Wiedziała, jak sprawić, by mi przestało być wygodnie i nie musiała mnie przy tym bić! Do dziś dnia pukam do drzwi trzymając kapelusz w dłoni i jak tylko ją ucałuję na dzień dobry pytam: ”Mamo, są może śmieci, które trzeba wynieść?”

Przykro patrzeć, kiedy ktoś bije konia. Przemoc zaczyna się w miejscu, gdzie się kończy wiedza. Pomimo, że wiele osób zdaje się czerpać perwersyjną przyjemność z przymuszania koni, większość tych, którzy konie szarpią, walą na odlew czy krzyczą na nie działa tak z czystej frustracji. Po prostu nie wiedzą jak inaczej mogą zareagować. Bardziej niż na czymkolwiek innym zależy mi na nauczeniu was, jak być przy koniach bardziej wytrzymałym psychicznie i emocjonalnie. Próbuję pomóc ludziom zrozumieć skąd się bierze zachowanie koni, tak by mogli odpowiednio na nie reagować, przy czym uczą się nieskończonej cierpliwości. Większości osób cierpliwość kończy się po około 4 minutach. Konie to wiedzą i w miarę jak dojrzewają, uczą się z nami grać w różne gierki. Kiedy już przestaną się nas bać (zwykle około 12 roku życia) uczą się, jak nas wystrychnąć na dudka. Zwykle wystarczy, by przeczekały te 4 minuty i już wygrywają.


Cztery fazy stanowczości

Prostym sposobem na trzymanie emocji na wodzy, kiedy musimy być bardziej stanowczy, jest poznanie czterech faz stanowczości i używanie ich w efektywny sposób. Przyjrzyjmy się jak koń ostrzega przed kopnięciem:

Faza 1 – koń kładzie uszy do tyłu, marszczy nos, patrzy złym spojrzeniem
Faza 2 – macha głową i unosi nogę
Faza 3 – kopie ale nie trafia
Faza 4 – kopie raz jeszcze i trafia

Zanim koń kopnął, dał trzy wyraźnie wskazówki, że kopnięcie nadchodzi. Inne konie mogą zwykle uniknąć kopnięcia ponieważ zwracają uwagę na dawane sygnały i schodzą z drogi. Ludzie często są kopani, ponieważ nie obserwują sygnałów ostrzegawczych. Jak możemy używać faz w sposób podobny do koni? Jedną z pierwszych rzeczy, jakich uczę, jest użycie pewnego rytmu, na przykład kopnięcie nogą w powietrzu trzy razy. Trudno jest zachować złość, kiedy musisz kopnąć powietrze trzy razy. To samo dotyczy machania ramionami, kiedy koń narusza twoją prywatną przestrzeń. Rób to co najmniej trzy razy, nie wchodząc w strefę konia, tak by miał szansę na usunięcie się z twojej przestrzeni i uzmysłowienie sobie, że nie warto w nią wchodzić. Mówiąc krótko – uderzenie konia lub kopnięcie go w brzuch jest odbierane przez konia jako akt agresji, ponieważ jest nagłe i nie ma wyraźnych sygnałów ostrzegawczych, które koń mógłby odebrać. Używam też mojego “Schwiegermutter Look” (co znaczy po niemiecku spojrzenie teściowej). To spojrzenie mówi: „zostaw moją córkę w spokoju i wynoś się, zanim będzie gorzej”. Nie jestem w stanie skulić uszu do tyłu jak koń, ale mimo to moim ciałem jestem w stanie przekazać koniowi ostrzeżenie. Jest to zachowanie, które mówi, że ugryzienie, kopnięcie albo atak może za chwilę nastąpić. Tak więc, kiedy chcę odesłać konia do tyłu, przesunąć jego zad lub przód dalej ode mnie, użyję takiego spojrzenia jako fazy 1. W fazie 2 mogę unieść rękę. Przy fazie 3 zamacham liną lub bacikiem. Jako fazę 4 użyję bezpośredniego kontaktu (niekoniecznie silnego) w konkretnym miejscu tak, by miało to jakiś sens dla konia. Następnie rozluźnię się i zacznę ponownie. Konie są bardzo spostrzegawcze. Zauważają i uczą się bardzo szybko co się wydarzy, zanim to się wydarzy i wkrótce koniowi wystarczy jedynie stanowcze spojrzenie, by usunął się bez kwestionowania polecenia i co najważniejsze, także bez strachu.

Wiedza to pewność siebie

Kiedy już wiesz, że możesz być efektywny, będzie ci łatwiej zachować spokój, pogodę ducha i umiejętność patrzenia na świat z perspektywy konia. Jedno pytanie, które powinieneś sobie stale zadawać, to czy to, co robisz, robisz koniowi czy dla konia? Jeśli nigdy nie przekroczysz linii agresji, twój koń nauczy się odpowiadać z szacunkiem bez strachu. Lepiej jest zapobiegać niż karać konia za robienie rzeczy, które według ciebie są nieodpowiednie. Tylko gdy naprawdę zrozumiesz psychologię zachowania konia, zrozumiesz, że kara nie jest odpowiednia, ponieważ nie możesz mieć pretensji do konia, że zachowuje się jak zwierzę uciekające. Konie są proste, kiedy już je zrozumiesz i kiedy masz odpowiednie savvy. Jeśli naprawdę zainwestujesz w nauczenie się jak najwięcej na ich temat, a nie tylko na temat tego jak prosto siedzieć, trzymać wodze i gdzie przyłożyć którą nogę. Jeśli nauczysz się jak to się dzieje, że konie „załapują”, co jest dla nich ważne, jak rozumują, dlaczego robią to co robią i jak zdobyć ich zaufanie i pewność siebie, nigdy więcej nie poczujesz frustracji ani nie zabraknie ci odpowiedzi. Pracuj nad sobą, byś mógł lepiej cieszyć się swoim koniem.


Garść parellizmów które pomogą ci w utrzymaniu zdrowego rozsądku!

* Tylko sprawiedliwe nastawienie jest efektywne.
* Bądź efektywny, by być zrozumiałym, bądź zrozumiały, by być efektywny.
* Kara nie działa na zwierzęta uciekające, ale działa na nie program prewencyjny.
*Spraw by rzeczy niepożądane były trudne, pozwól by pożądane były łatwe
* Nie rób ani nie każ – sprawiaj i pozwalaj. Poznaj różnicę.
* Przejdź się milę w butach swojego konia.
* Nigdy nie widziałem, by cokolwiek trwało dłużej niż dwa dni!
* Bądź uprzejmy i wykaż bierną stanowczość w prawidłowej pozycji.
* Bądź tak delikatny jak możesz ale też tak stanowczy jak tego wymaga sytuacja. Kiedy jesteś stanowczy, nie popadaj w złość ani w złośliwość, a kiedy jesteś delikatny, nie bądź byle jaki.
* Nie przekupuj ich marchewkami. Nie bij ich bacikiem. Znajdź metodę środka.
* Nie bądź wielkim bęcwałem na końcu liny.
* Nie reaguj jak drapieżnik: stań się sprawniejszy psychicznie, emocjonalnie i fizycznie.
* Kiedy wejdziesz między konie, musisz działać jak i one.
* Myśl jak koń. 

niedziela, listopada 10, 2013

czwartek, listopada 07, 2013

Ćwiczymy odsyłanie

Zgodnie z zaleceniami Julii ostatnio ćwiczymy odsyłanie i wychodzi coraz lepiej. Udaje nam się nawet robić całkiem dobre zagalopowania. Pracujemy jeszcze nad odpowiednią ekspresją, ale podczas okrążania w kłusie Dżamal jest coraz bardziej rozluźniony, z galopem jest trochę gorzej, ale na razie skupiam się na samym zagalopowaniu i kiedy wychodzi ładnie, zapraszam konia do siebie. Najtrudniejszym (dla mnie) elementem jest sygnał "baczność", czyli kiedy chcę poprosić o Okrążanie, najpierw biorę trochę energii i czekam, aż koń na mnie spojrzy (będzie miał uszy na mnie) i dopiero wtedy go wysyłam. Zwłaszcza na początku zabaw zajmuje to strasznie dużo czasu i ja wtedy umieram z nudów. Ale jak się trochę rozkręcimy to uszy idą na mnie znacznie szybciej.

Kolejna rzecz, którą ćwiczymy, to przeciskanie nad beczkami i drągami. Dżamal bardzo szybko nauczył się przechodzić w stępie i kłusie przez cztery drągi po kolei. Z czasem będę chciała, żeby to były cavaletti - to ponoć świetne ćwiczenie na mięśnie grzbietu. W tym celu potrzebuję jeszcze czterech cavaletek - muszę pomęczyć p. Darka, żeby nam takie zrobił, na razie mamy jedną.

Ostatnio bawiliśmy się też w Przeplatankę i Ósemkę i udało nam się nawet zrobić fragmenty Ósemki w galopie. Jestem w stanie robić te schematy na bardzo niskich fazach i mieszam je ze sobą, czyli najpierw robię przeplatankę, za drugim razem ósemkę, potem biegniemy kłusem wzdłuż wszystkich beczek i dotykamy nosem ostatniej - wszystko po to, żeby koń się zainteresował i słuchał moich sygnałów, zamiast zakładać co teraz będziemy robić.

W najbliższym czasie planuję poćwiczyć przechodzenie bokiem nad beczką. Julia powiedziała, że muszę to zrobić bardzo powoli, więc chyba przyniosę sobie na padok krzesło ;)