poniedziałek, listopada 25, 2013

Język

Tak sobie ostatnio pomyślałam, że jednak naturalsi to nie są normalni ludzie. Ja na przykład jestem zachwycona, ponieważ mój koń bardziej pokazuje język, kiedy przeżuwa. Brzmi dość dziwnie, nie sądzicie? ;) A czemu mnie to cieszy? Ponieważ konie ekstrawertyczne, kiedy przeżuwają (oczywiście nie podczas jedzenia, tylko podczas myślenia), wysuwają w wyraźny sposób język, a konie introwertyczne wręcz przeciwnie, przeżuwają "sekretnie", jak mówi Linda. Dżamal jest z natury lewopółkulowym ekstrawertykiem, ale przeżuwał zawsze bardzo introwertycznie. Wydaje mi się, że ta zmiana oznacza, że bardziej się otworzył i jego prawdziwa natura bardziej się pokazuje. Może to kwestia wielku, a może ja wcześniej zbyt mocno go tłamsiłam? Nie wiem, ale sądzę, że to dobry znak :)

Lekcja z Julią była jak zwykle bardzo ciekawa. Ćwiczyłyśmy przejścia podczas Okrążania i jak zwykle okazało się, że mała rzecz robi dużą różnicę. Julia pokazała mi, jak w lepszy sposób prosić konia o przejście w górę i w dół. Kiedy koń idzie w prawo, o szybszy chód trzeba poprosić wtedy, kiedy zad konia znajduje się na wysokości prawego ramienia. Podnosimy wtedy prawą rękę i podnosimy energię. Jeśli koń nie przyspiesza, obracamy się razem z nim podnosząc dodatkowo lewą rękę. Trzecia faza to zakręcenie carrotem, a czwarta faza robimy krok do przodu i uderzamy w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się koń. To powinno wystarczyć. Przy przejściach w dół zaczynamy prosić o to, żeby koń zwolnił, kiedy jego głowa pojawia się przy lewym ramieniu. Podnosimy wtedy prawą rękę z carrot stickiem, tak jakby blokując drogę koniowi. Ta ręka nie zmienia pozycji, ale obracamy się razem z koniem tak, że ręka z liną znajduje się coraz bliżej ręki z wyciągniętym carrotem. Jeśli koń nie zwalnia, zaczynamy pionowo machać carrotem, a na koniec też pionowo machać liną (ręce mamy wtedy praktycznie złączone). Uff, mam nadzieję, że jasno to opisałam.

Kiedy odprowadzałam Dżamala po lekcji i zostawiłam go już na pastwisku, podeszła do niego Sofie. Jest niżej od niego w hierarchii, więc Dżamal tak ja pogonił, że tylko ziemia fruwała. Nigdy czegoś takiego nie widziałam - zrobił piruet, jednocześnie wierzgając! Julia była zdziwiona, że ten mały, niepozorny konik coś takiego potrafi :)

Dziś byłam u Dżamala i świetnie się bawiliśmy. Coraz częściej przybiega do mnie z daleka na pastwisku - to niesamowicie miłe uczucie :) Najpierw poszliśmy na padok, ale było tam dość grząsko. Zgodnie z poradą Julii zaczęłam robić rozgrzewkę na lassie - z jednej strony uczę się z nim obchodzić, a z drugiej koń ma więcej przestrzeni, możemy razem pobiegać. Chwilę poskakaliśmy przez drąg i beczki - idzie nam to coraz lepiej, choć Dżamal nadal nie przepada za beczkami.

Później przenieśliśmy się na trawiasty padok, gdzie koń się tak nie zapadał. Ćwiczyliśmy przejścia - głównie w kłusie i galopie. Był moment, kiedy Dżamal miał ochotę na wyrwanie się, ale byłam stanowcza i pokazałam, że mi się to nie podoba. Długo przeżuwał i więcej tak nie zrobił. Mam wrażenie, że dzięki regularnym treningom Dżamal zaczął nabierać mięśni i coraz lepiej się rusza. Ma teraz zdecydowanie większy wykrok w kłusie. Ładnie też galopuje, prawie zawsze na dobrą nogę i już się tak nie wścieka, kiedy proszę o wyższe chody. Jeszcze trochę i spróbuję Okrążania na lassie na dużym placu :)  Podczas Okrążania przez większość czasu nieźle utrzymuje chód, choć zdarza mu się stwierdzić "dobra, koniec, przychodzę do ciebie". Staram się nad tym pracować - żeby z jednej strony nie poczuł, że go krytykuję i nie chcę, żeby do mnie podszedł, ale żeby jednak pamiętał, że zachowywanie chodu to jego obowiązek. Chociaż dziś miałam wrażenie, że zatrzymywał się po to, żeby przeżuć - stawał, przeżuwał (z językiem bardziej na wierzchu), tarł głową o przednie nogi, znów przeżuwał. Może jest mu ciężko myśleć, jednocześnie biegając :)

Na koniec robiliśmy chody boczne nad belką. Z beczką nam na razie nie idzie, więc próbuję z czymś łatwiejszym. Proszę bardzo, bardzo delikatnie i powoli, nagradzam nawet pół kroku - wiem, że to jest dla niego trudne. Dziś nad belką przechodziliśmy jakieś 5 minut i Dżamal przeżuł jakieś 20 razy - nie przesadzam. Cieszę się, że udaje mi się zaangażować jego umysł :)

Brak komentarzy: