Dżamal Ad-Din stał się dziś moim pierwszym, własnym koniem. Spełniło się marzenie, które snułam, odkąd pamiętam. Najpierw był koń na biegunach i konie dla Barbie, potem jazdy w szkółkach, na które moi rodzice niestrudzenie mnie wozili, obozy jeździeckie. Nauczyłam się podstaw, równowagi w siodle, uwielbiałam jazdy w tereny i skoki. Później na kilka lat zarzuciłam jeździectwo – wiadomo, matura, chłopak, nie było zbyt dużo czasu, a poza tym kopiące i gryzące, niechętne ludziom konie w szkółkach były dalekie od mojego wyobrażenia o fajnych relacjach koń – człowiek. Kilka lat potem pasja wróciła, zapisałam się na parę jazd, ale to nadal nie było to... Dopiero PNH zmieniło moje podejście do koni i zrozumiałam, że tego zawsze szukałam, że ta metoda daje mi niesamowitą radość i satysfakcję z obcowania z końmi. Wtedy też zaczęłam znów marzyć o własnym koniu, przyjacielu na całe życie. Dziś, po roku poszukiwań, kiedy już prawie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się znaleźć tego jedynego, właściwego konia, zdecydowałam się na zakup Dżamala. Nadal jestem jeszcze trochę w szoku...
W poniedziałek przyjechaliśmy do stadniny w Niewierzu, w okolicach Poznania - nie bez przygód, bo przez śnieżne zaspy trudno było przejechać. Stajnia mieści się w zadbanych, ceglanych budynkach, piękny stary dom zrobił na nas duże wrażenie. Zostaliśmy przyjęci bardzo życzliwie przez sympatyczną parę, która zajmuje się końmi w Niewierzu. Stadnina niestety jest w trakcie likwidacji, a szkoda, bo mają bardzo fajne konie i duże osiągnięcia hodowlane.
Od razu obejrzeliśmy Dżamala. Na pierwszy rzut oka można było poznać, że to LBE, ciekawski, kontaktowy, trochę podszczypujący. Od razu bierze wszystko do pyska, a kiedy zaczęłam ruszać gałązką, od razu przyszedł i chętnie się nią bawił. Nie jest płochliwy, podaje nogi (choć z tylnymi ma trochę problemów), umie chodzić w ręku – to pewnie dzięki temu, że w zeszłym roku był na czempionacie koni arabskich w Białce. Od razu mi się spodobał, to pierwszy z oglądanych przeze mnie koni, który miał taki charakter, o jaki mi chodziło. Na tle innych arabów ze stadniny nie ma bardzo szlachetnej urody, głowę ma mało szczupaczą, nie odrzuca ogona na plecy, ale za to sprawia wrażenie zrównoważonego, bez odpałów. Poganialiśmy go trochę na roundpenie, ruszał się chętnie, ale sam z siebie potrafił się zatrzymać, nie szalał. Ruch ma przeciętny (na tyle, na ile ja się na tym znam), kłus przyzwoity, galop bez rewelacji. Za to budowę ma fajną, szeroka i umięśniona klatka piersiowa, solidne nogi i kopyta, prosty grzbiet. Kłębu prawie nie ma, ale to chyba nie wada.
Następnego dnia przyjechał weterynarz, zbadał go dokładnie i orzekł, że koń jest zdrowy. Rzecz, która może w przyszłości wymagać uwagi, to wilcze zęby, które ponoć czasem przeszkadzają przy wędzidle, ale to kwestia na za parę lat pewnie. Podpisaliśmy umowę i koń był już nasz!
Póki co Dżamal został w Niewierzu. Po pierwsze dlatego, że drogi są niebyt przejezdne i nie dałoby rady przejechać koniowozem. Po drugie umówiłam się z Joasią i Pawłem, że zajmą się kastracją arabka. Weterynarz twierdził, że koń na pewno lepiej to zniesie w środowisku, gdzie są „znajome” bakterie, poza tym trudno by mi było codziennie dojeżdżać, żeby go lonżować, a oni na miejscu zrobią to bez problemu. Ponoć jest na tyle rozbudowany, że można spokojnie go ciąć, a dzięki temu będę miała z nim znacznie mniej kłopotów, także cieszy mnie to rozwiązanie. Mogę poczekać jeszcze ten miesiąc, skoro czekam już 28 lat :)
Zdjęcia wkrótce!
W poniedziałek przyjechaliśmy do stadniny w Niewierzu, w okolicach Poznania - nie bez przygód, bo przez śnieżne zaspy trudno było przejechać. Stajnia mieści się w zadbanych, ceglanych budynkach, piękny stary dom zrobił na nas duże wrażenie. Zostaliśmy przyjęci bardzo życzliwie przez sympatyczną parę, która zajmuje się końmi w Niewierzu. Stadnina niestety jest w trakcie likwidacji, a szkoda, bo mają bardzo fajne konie i duże osiągnięcia hodowlane.
Od razu obejrzeliśmy Dżamala. Na pierwszy rzut oka można było poznać, że to LBE, ciekawski, kontaktowy, trochę podszczypujący. Od razu bierze wszystko do pyska, a kiedy zaczęłam ruszać gałązką, od razu przyszedł i chętnie się nią bawił. Nie jest płochliwy, podaje nogi (choć z tylnymi ma trochę problemów), umie chodzić w ręku – to pewnie dzięki temu, że w zeszłym roku był na czempionacie koni arabskich w Białce. Od razu mi się spodobał, to pierwszy z oglądanych przeze mnie koni, który miał taki charakter, o jaki mi chodziło. Na tle innych arabów ze stadniny nie ma bardzo szlachetnej urody, głowę ma mało szczupaczą, nie odrzuca ogona na plecy, ale za to sprawia wrażenie zrównoważonego, bez odpałów. Poganialiśmy go trochę na roundpenie, ruszał się chętnie, ale sam z siebie potrafił się zatrzymać, nie szalał. Ruch ma przeciętny (na tyle, na ile ja się na tym znam), kłus przyzwoity, galop bez rewelacji. Za to budowę ma fajną, szeroka i umięśniona klatka piersiowa, solidne nogi i kopyta, prosty grzbiet. Kłębu prawie nie ma, ale to chyba nie wada.
Następnego dnia przyjechał weterynarz, zbadał go dokładnie i orzekł, że koń jest zdrowy. Rzecz, która może w przyszłości wymagać uwagi, to wilcze zęby, które ponoć czasem przeszkadzają przy wędzidle, ale to kwestia na za parę lat pewnie. Podpisaliśmy umowę i koń był już nasz!
Póki co Dżamal został w Niewierzu. Po pierwsze dlatego, że drogi są niebyt przejezdne i nie dałoby rady przejechać koniowozem. Po drugie umówiłam się z Joasią i Pawłem, że zajmą się kastracją arabka. Weterynarz twierdził, że koń na pewno lepiej to zniesie w środowisku, gdzie są „znajome” bakterie, poza tym trudno by mi było codziennie dojeżdżać, żeby go lonżować, a oni na miejscu zrobią to bez problemu. Ponoć jest na tyle rozbudowany, że można spokojnie go ciąć, a dzięki temu będę miała z nim znacznie mniej kłopotów, także cieszy mnie to rozwiązanie. Mogę poczekać jeszcze ten miesiąc, skoro czekam już 28 lat :)
Zdjęcia wkrótce!
7 komentarzy:
gratuluję zakupu konia :)
Kasiu, bardzo gratulujemy:)Super!:)
Gratulacje :) Super, że będziesz mogła się bawić teraz z własnym koniem :) Życzę owocnych i niezapomnianych chwil spędzanych razem :)
gratuluje! :)
zajmuję się wypalaniem tabliczek na boksy, obrazków, napisów itp. Zapraszam do obejrzenia moich prac. Zainteresowanych proszę o kontakt mailowy lub komentarz na blogu.
http://tabliczkinaboks.blogspot.com
pozdrawiam:)
Szczerze gratuluję!!
Nie ma nic piękniejszego na świecie od posiadania własnego konia :)
Widać, że macie ze sobą fajny kontakt, a koniowi trafił się właściciel godny pozazdroszczenia :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych treningów oraz sukcesów zarówno z siodła jak i z ziemi!
Buziaki dla Dżamala! :))
Jagoda
Miałam praktyki w Niewierzy, kiedy Dżamal był jeszcze małym źrebaczkiem. Mam sporo jego źrebaczych zdjęć. Jak byś chciała to napisz do mnie na lyshanna@wp.pl :)
No i oczywiście gratulacje!
Super! Czekam na fotki i efekty współpracy!
zapraszam do mnie!
http://pamietnikjezdziecki.blogspot.com/
Prześlij komentarz