wtorek, lutego 16, 2010

Przygotowania i plany na przyszłość

Jako, że Niewierz jest zupełnie zasypany i pewnie koń przyjedzie do mnie nie wcześniej niż za miesiąc, staram się przez ten czas przygotować jak najlepiej i, oczywiście, snuję plany na przyszłość.

Jeśli chodzi o przygotowania, to zamówiłam u p. Podkowy śliwkowy halterek i okazało się, że nie muszę nic za niego płacić, bo to prezent na szczęście dla nowego konika. Zrobiło mi się strasznie miło! Poczułam się po raz pierwszy od dawna częścią koniarskiej rodziny, również dzięki bardzo miły postom na Re-volcie i SPNH, no i oczywiście dzięki komentarzom na moim blogu :) Dziękuję za to wszystkim.

Poza tym przeglądam pasze dla koni i studiuję wielką księgę autorstwa W. Pruskiego "Hodowla koni", czytam o żywieniu, pielęgnacji, rozwoju koni i innych ważnych rzeczach (w czym bardzo pomaga mój kot, turlając się po książce...) Zamierzam w związku z tym wypytać w pensjonacie o wszystkie szczegóły odnośnie żywienia, czyli ile kilogramów owsa i siana koń dostaje itp. Jeśli chodzi o pasze to chyba zdecyduję się na Dodson & Horrel Suregrow, będę dodawać garść rano i wieczorem do owsa, bo to koncentrat i dużo go nie trzeba. Prócz tego planuję raz w tygodniu robić mesz, może spróbuję sama go wyprodukować (podejrzewam, że w Makro można kupić siemię lniane i otręby po rozsądnej cenie), ale nie wiem, czy podołam i w takim wypadku kupię mesz EquiFirsta chyba. Nie wiem, czy potrzebuję jeszcze czegoś ważnego, rozważam zakup derki polarowej (na przyszłe treningi, jakby koń się spocił albo zmókł), ale nie wiem, czy to ma sens w tej chwili, bo będę jeszcze długo na Dżamalu jeździć. Szczotki mam (bardzo rozbudowany zestaw :) ), halterek już do mnie jedzie, liny i carrot są... Na wiosnę przydałoby się zainwestować w plac zabaw na Anka Rancho, ale najpierw muszę się przyjrzeć, jak to tam w ogóle wygląda.

Jeśli chodzi o plany na przyszłość to najważniejsze wydaje mi się określenie różnych "kamieni milowych". Dżamal ma w tej chwili 2 lata, czyli na wiosnę 2011 będzie miał 3 lata. Wydaje mi się, że to pierwszy moment, kiedy można zacząć przygotowania do pracy pod siodłem, czyli zakładanie siodła (chcę kupić bezterlicowe, leciutkie i wygodne dla konia) z dużą ilością Friendly Game, potem część zabaw robiona z siodłem na grzbiecie. Poza tym zacznę wprowadzać okrążanie i chody boczne (bo wcześniej to zbyt duże obciążenie dla nóg). W międzyczasie chciałabym zacząć ćwiczenia na wzmocnienie mięśni grzbietu, żeby koń mógł bez problemu unieść jeźdźca. Nie wiem jeszcze dokładnie jakie to ćwiczenia, ale się dowiem :) Ostatnio na forum czytałam o "czambonowaniu bez czambonu", zdaje się, że Karen Rohlf pisze o tym w swojej książce i pokazuje na płycie - trzeba będzie się dokładnie przyjrzeć. Wiem, że cavaletti też są niezłe, ale z tak młodym koniem trzeba to ostrożnie stosować. W każdym razie temat do zgłębienia.

Później mogłabym zacząć Friendly Game z jeźdźcem, czyli kolejne etapy wsiadania, aż do przewieszania się i siedzenia w stój, bez ruszania. Widziałam na płytce z Savvy Clubu jak wygląda cały proces. Potem spacerki z trzeciej strefy, trzymając linę jak wodze i sterowanie koniem w ten sposób (pokazane na tej samej płytce), taka symulacja jazdy. Powinno bardzo pomóc w późniejszym zajeżdżaniu.

W wakacje 2011 Dżamal będzie miał 3,5 roku i myślałam o tym, żeby na 2-3 miesiące oddać go jakiemuś doświadczonemu naturalsowi do zajeżdżenia. Oczywiście zobaczę, czy to nie będzie za wcześnie, jeśli koń będzie wtedy jeszcze zupełnym dzieciakiem, to poczekam kolejne pół roku czy rok. Po zajeżdżeniu zamierzam pracować z nim bardzo delikatnie, nie więcej niż 1-2 h jazdy tygodniowo, bez dużych obciążeń typu skoki czy praca ujeżdżeniowa. Raczej jazda na pasażera i proste elementy z L1-L2.

O planach na pierwszy rok naszych zabaw napiszę w kolejnym poście, bo ten już i tak zrobił się dosyć długi :)

13 komentarzy:

rialdha pisze...

podczytuje od jakiegos czasu Twojego bloga, mamy wraz z narzeczonym 2 araby, z czego jednego kupilam w podobnym wieku jak Twoj Dzamal, moj mial wtedy 2.5 roku.

nie wiem jaki bedzie Twoj mlody, ale jesli bedzie taki jak wiekszosc mi znanych arabow to najprawdopodobniej w wieku 3.5 lat bedzie jeszcze duzym dzieciakiem ;) moj mlodziak na pewno byl, niby pozniej fizycznie sie duzo nie zmienil, ale jesli chodzi o psychike to widac bylo ogromna roznice... dlatego nie spieszylam sie i zaczelismy prace pod siodlem dopiero jak mlody skonczyl 4.5 roku. warto bylo poczekac :)

Unknown pisze...

Ja z arabami nie mam dużych doświadczeń, ale biorę pod uwagę, że konie bardzo różnie dojrzewają. Wiem, że szkielet w pełni kostnieje ok. 5 roku życia, więc do tego czasu na pewno będę tylko lekko jeździć. Jeśli będzie tak, jak mówisz, to może oddam go do zajeżdżenia w styczniu 2012 (żeby pojeździć na nim przed końcem świata może :P), będzie miał wtedy 4 lata - niech ktoś inny się męczy z zimową pracą z koniem, hihi.

rialdha pisze...

powiem Ci, ze ja tez mialam plany oddac Bilona do zajezdzenia jak juz bedzie na to gotowy, nawet rozwazalam zawiezienie go do Lubania, a skonczylo sie tak, ze po prostu podjezdzilam go sama... na pewno zajelo mi to wiecej czasu niz zajeloby to doswiadczonej osobie, ale nie zaluje :)
mysle ze jak sie rozkrecicie w zabawach z ziemi to nawet nie zauwazysz jak szybko czas zleci i kiedy bedzie mozna juz zaczynac zabawy pod siodlem.
pozdrawiam i zapraszam do mnie na bloga, jakbys chciala poczytac jak tu nas wygladalo. Bilon to obecnie LBE, chociaz jak zaczynalismy nasza wspolprace to sporo u niego bylo zachowan z prawej polkuli :)

Anonimowy pisze...

Thilnen, nie pamiętam czy gratulowałam. GRATULACJE! W ogóle to zaproszenie w odwiedziny do nas dalej aktualne ;)
Martyna

Anonimowy pisze...

Tak z rad jeszcze donośnie trzymania konia :)
Zadbaj o kogoś kto naprawde dobrze będzie werkował kopytka młodego. I najlepiej dosyc często- standardowe 2-3 miesiące to często zbyt rzadko.

I pilnuj tez, by nie dostawał zbyt bogatej paszy- też źle wpływa na kopyta. I nie chodzi tu tylko o nadmiar białka, równiez o nadmiar cukrów prostych. A bez dobrych kopyt nie będzie nieskrępowanego ruchu ;)

Chiquita (Agata)

Unknown pisze...

rialda - zobaczymy jak przyjdzie co do czego, może też się skończy tak jak u Ciebie :)

Martyna - dziękuję bardzo, jak trochę śniegi zejdą to się bardzo chętnie wybiorę, jak tam ze zdrowiem Twojego siwka?

Agata - a możesz kogoś konkretnego polecić z Warszawy? Może się kiedyś w końcu przełamię i pojadę na kurs do Larsa, ale póki co mnie te martwe nogi przerażają... Jeśli chodzi o paszę to myślę teraz nad tym suplementem: http://www.hippolyt.waw.pl/sempermin-p-20.html, czy będzie dobry na kopytka?

Anonimowy pisze...

Siwe jeszcze nie do końca zdrowe, ale dokazuje :) Można wsiadać od dawna, ale mi się taaak niieee chceeee ;) Pewnie dopiero wiosną (prawdziwą wiosną) zrobi się porządek z tym jego zadem.
Martyna

Anonimowy pisze...

Gratulacje jeszcze raz :)
Nasze zaproszenie też ważne (a już danwo minął rok od pierwszego :P)-tym bardziej, że będziecie mieli po drodze ;)
Jeśli chodzi o osobę godną polecenia, to sądzę, że z Warszawy będzie Sylwia odpowiednia. Ma b.duże doświadczenie.
POzdrawiam
Ola i Brokat

Unknown pisze...

Ola, obiecuję do Was też się wybrać, jak tylko przyjdzie wiosna będę odrabiać zaległości, mam tez zaproszenie do Marty i Latawca. Do mnie też zapraszam z wizytą, jak się cieplej zrobi, a Dżamal nabędzie trochę ogłady.

Ola, Sylwię polecasz do pracy z koniem czy do werkowania?

Anonimowy pisze...

gratulacje - trzymamy za Was kciuki :)

co do meszu - najlepiej kupowac mielone siemie i otrzeby pszenne na targach - u nas otreby byly za 15 pln za worek (10, 15 kg?) a siemie mielone za 2 pln za kg - w makro tak tanio chyba nie bedzie

Malgosia&Mentos

Anonimowy pisze...

A, do werkowania wez Zbynia Oblubienca :)

M&M

Unknown pisze...

Dzięki :)
A gdzie koło Warszawy jest taki targ? Takie mielone siemię też się gotuje, czy tylko zalewa wrzątkiem?

Mówisz, że Zbyn werkuje? To muszę się do Edki uśmiechnąć :)

Malgosia i Mentos pisze...

a ja to przepraszam nie jestem okolice wawy?

a tak serio to ja kupowalam tylko u siebie na wsi - ale na duzych bazarach np szembeka pewnie tez sie da.

jesli kupiszsiemie mielone, to nie musisz go gotowac, kwas pruski niknie po zmieleniu otoczki.

Zbyniu robi i dobrze ze robi, bo ja to nie mam sily na machanie ciezkim sprzetem - folblucie kopytka sa jeszcze easy, ale na slaskie tp ja za male raczki mam.