Dziś byliśmy na Anka Ranczo, mróz złapał nieco większy niż do tej pory i dosyć zmarzłam, zwiedzając rozległe pastwiska wokół stajni. Oprowadził nas bardzo sympatyczny właściciel, przy okazji doradził kilka rzeczy odnośnie zakupu konia.
Jeśli chodzi o warunki to Dżamal miałby do towarzystwa dwa ogierki, 1,5 i 2,5 letnie. Mają one do dyspozycji duży, 3h padok, na którym rosną dwie jabłonki oraz biegalnię, czyli stajnię bez boksów. Wszystko to jest oddalone spory kawałek od głównych zabudowań, ale tuż przy stajni stoi domek stajennego, który ma oko na konie, jest też dojazd od tej strony (można rónież przespacerować się przez pastwisko). Przyznam, że jeśli chodzi o biegalnię to spodziewałam się czegoś większego, gdzie faktycznie koń mógłby pobiegać, ta ma wielkość powiedzmy trzech boksów. Nie jest to luksus, ale z drugiej strony koń i tak ma większość czasu spędzać na wybiegu. W pozostałych stajniach (murowanej i angielskiej) było czysto, biegalnia mogłaby wyglądać pod tym względem lepiej.
Konie dostają 3 posiłki dziennie, 2 x owies, 3 x siano (z czego obiad jedzą na padoku), wieczorem jeszcze jabłka. W lecie stoją do oporu na pastwiskach.
Socjal okazał się trochę słabszy niż myślałam, jest mały aneks kuchenny z lodówką, łazienka z prysznicem i w zasadzie tyle. Jeśli chodzi o infrastrukturę, jest duży plac do jazdy (nieoświetlony), można też jeździć po pastwiskach, które są częściowo zadrzewione. Jest też prowizoryczny lonżownik, a w planach hala (stelaż już zakupiony).
Cena bardzo sympatyczna, 600 zł za biegalnię, 650 zł za zwykłą stajnię. Pensjonat mieści się 40 km od nas, więc dość daleko, ale w weekendy można by nocować w pokojach na terenie stajni.
Jak widać Anka Rancho ma swoje plusy i minusy, ale to, co się nam obojgu najbardziej podobało, to atmosfera. Sympatycznie, życzliwie, bez zadęcia. Człowiek od razu czuje się niemal członkiem rodziny :) Anka zajmuje się naturalem, wszystkie konie na pastwiskach wyglądały na spokojne i zadowolone. Jest cisza i spokój z dala od miasta, można się wyluzować i odpocząć. Marcinowi bardzo to miejsce odpowiada, ja mam swoje wątpliwości (co prawda tyczy się to wszystkich pensjonatów, które brałam pod uwagę), ale wydaje mi się, że koniowi w tym miejscu może bycćnaprawdę dobrze. A więc decyzja podjęta - będziemy stać na Anka Rancho :)
Jeśli chodzi o warunki to Dżamal miałby do towarzystwa dwa ogierki, 1,5 i 2,5 letnie. Mają one do dyspozycji duży, 3h padok, na którym rosną dwie jabłonki oraz biegalnię, czyli stajnię bez boksów. Wszystko to jest oddalone spory kawałek od głównych zabudowań, ale tuż przy stajni stoi domek stajennego, który ma oko na konie, jest też dojazd od tej strony (można rónież przespacerować się przez pastwisko). Przyznam, że jeśli chodzi o biegalnię to spodziewałam się czegoś większego, gdzie faktycznie koń mógłby pobiegać, ta ma wielkość powiedzmy trzech boksów. Nie jest to luksus, ale z drugiej strony koń i tak ma większość czasu spędzać na wybiegu. W pozostałych stajniach (murowanej i angielskiej) było czysto, biegalnia mogłaby wyglądać pod tym względem lepiej.
Konie dostają 3 posiłki dziennie, 2 x owies, 3 x siano (z czego obiad jedzą na padoku), wieczorem jeszcze jabłka. W lecie stoją do oporu na pastwiskach.
Socjal okazał się trochę słabszy niż myślałam, jest mały aneks kuchenny z lodówką, łazienka z prysznicem i w zasadzie tyle. Jeśli chodzi o infrastrukturę, jest duży plac do jazdy (nieoświetlony), można też jeździć po pastwiskach, które są częściowo zadrzewione. Jest też prowizoryczny lonżownik, a w planach hala (stelaż już zakupiony).
Cena bardzo sympatyczna, 600 zł za biegalnię, 650 zł za zwykłą stajnię. Pensjonat mieści się 40 km od nas, więc dość daleko, ale w weekendy można by nocować w pokojach na terenie stajni.
Jak widać Anka Rancho ma swoje plusy i minusy, ale to, co się nam obojgu najbardziej podobało, to atmosfera. Sympatycznie, życzliwie, bez zadęcia. Człowiek od razu czuje się niemal członkiem rodziny :) Anka zajmuje się naturalem, wszystkie konie na pastwiskach wyglądały na spokojne i zadowolone. Jest cisza i spokój z dala od miasta, można się wyluzować i odpocząć. Marcinowi bardzo to miejsce odpowiada, ja mam swoje wątpliwości (co prawda tyczy się to wszystkich pensjonatów, które brałam pod uwagę), ale wydaje mi się, że koniowi w tym miejscu może bycćnaprawdę dobrze. A więc decyzja podjęta - będziemy stać na Anka Rancho :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz