sobota, października 11, 2008

Umacnianie fundamentów

Dziś poświęciłam całe nasze spotkanie na umacnianie fundamentów pracy z ziemi, czyli jeż, DG i jojo. Kiedy przyszłam na pastwisko, Fakir patrzył na mnie z dużą uwagą: zatrzymałam się i poczekałam. Po chwili jakby się zdecydował, podszedł do mnie i przywitał. Nie próbował mnie zjeść ani wyszabrować marchewkę - to duży krok naprzód! Dał sobie również spokojnie nałożyć halter, powiem więcej: sam pochylił głowę i włożył do niego pysk. Mogłam go również pogłaskać nawet zanim wzięłam go na linę - robimy postępy :)

Potem przez chwilę bawiliśmy się w jeża i przesuwanie przodu zaczęło wychodzić od mniej więcej 2-giej fazy, przy czym było znacznie mniej kroków do przodu niż ostatnio. Przesuwanie tyłu szło równie dobrze jak przedtem, natomiast nadal mam duży problem z cofaniem go przy użyciu jeża. Jest to tym bardziej zastanawiające, że driving i jojo idą bardzo dobrze.

Po jakimś kwadransie stajenni zaczęli ściągać konie z sąsiednich padoków - o 13 miało być karmienie, a oni już o 12.15 zabierali konie. Fakir był tym nieco zaniepokojony i przez resztę ćwiczeń było mu się znacznie trudniej skupić. Poświczyliśmy jeszcze Driving i zaczęło nam wychodzić cofanie, kiedy uderzałam w linę. Yoyo wychodziło nawet od 1-szej fazy!

Potem postanowiłam nauczyć go cofania przez bramę zgodnie ze wskazówkami z Pocket Guide'a. Otworzyłam wejście na padok, odsuwając belki. W międzyczasie Fakir oczywiście przyszedł obejrzeć moje poczynania i wklinował sobie linę tuż przy pysku pomiędzy dwie belki. Nie miałam jak go wyplątać, bo trzymałam jedną z tych belek i przestraszyłam się, że jak poczuje, że jest uwięziony, to szarpnie głową i będzie niefajnie. Więc zaczęłam rękami robić rytmiczną presję i koń ładnie się odsunął, wyplątując przy okazji linkę. Jakie to przyjemne uczucie jak coś działa w praktyce :)

Cofanie przez bramę przy użyciu jojo szło całkiem dobrze. Robiłam tak, że stałam w bramie, cofałam go i przywoływałam, potem robiłam krok w tył i znowu. Fakir obwąchiwał uważnie przejście, a potem ładnie przechodził. Problemem była tylko trawa, rosnąca tuż za bramą, bo koń zaczynał zachłannie się paść i zapominał o wszystkim. Ale jakoś udało nam się dogadać. Natomiast jak byliśmy na padoku i chciałam go ustawić tyłem do bramy, to nie chciał, widać było, że się niepokoi, więc mu odpuściłam. Zrobiliśmy jeszcze Circling na krótki zasięg, a ponieważ poszło bardzo dobrze, to spróbowałam kliku kółek na długim zasięgu i było nieźle.

Potem odprowadziłam go do stajni, żeby mógł zjeść obiad. Nie miał jeszcze nic nasypanego w żłobie, więc sama dałam mu obrok - w końcu dobrze się spisał :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Łał brawo ;)
Bardzo mi się podoba jak pracujesz z koniem ;D
No i naprawdę widać efekty.
Chciałam także zacząć pracować z pewnym koniem ,ale nie do końca jakby wiem jak ;P
Czyli jak co robić .
Ale na pewno regularnie czytając twojego bloga rozjaśni mi to sprawę ;)

Gdyż wciąż zadaję sobie pytanie jak zacząć i jak najjaśniej dawać koniu znaki o co mi chodzi ;P
Ale to myślę jak przeczytam wiele artykułów ułatwi mi sprawę ;D

Pozdrawiam ;)

Unknown pisze...

Hej!
Cieszę się, że podoba Ci się mój blog :) Jeśli chodzi o materiały, to w linkach znajdziesz stronę SPNH, tam znajduje się sporo ciekawych artykułów, jest także forum, gdzie można podyskutować. Oczywiście najlepiej byłoby zdobyć materiały Parellich, ale to nie takie łatwe w Polsce niestety.

Jeśli chodzi o komunikację z koniem, to najważniejsza jest mowa ciała. Kiedy chcesz mu pokazać, że jesteś przyjazna i żeby się rozluźnił, musisz być rozluźniona i uśmiechnięta. Kiedy chcesz, żeby coś zrobił (np. przesunął się), to musisz nabrać w sobie energii i stanowczości, zrobić minę w stylu "odsuń się, bo cię ugryzę" - tak jak robią to inne konie. To tak na początek :)