wtorek, października 21, 2008

Spacerek

Wczoraj był dzień Marcina. Kiedy przyszliśmy na padok po Fakira, stał on bardzo daleko od wejścia. Marcin poszedł po niego, przywitali się, a potem Fakir grzecznie szedł za Marcinem do bramy, chociaż nie miał założonego kantara z liną! Zatrzymywał się razem z Marcinem, skręcał i ruszał. To chyba oznacza, że jest naprawdę zadowolony ze wspólnych zabaw, skoro chętnie przychodzi i nauczył się już pewnego szacunku. Super! Byłam pod wrażeniem.

Podczas zabaw próbowali trochę ćwiczyć chody boczne, ale szło dosyć opornie. Za to później postanowiliśmy wziąć Fakira na mały spacerek po lesie, połączony z pasieniem się na trawie. Poza stajnią był znacznie bardziej czujny i łatwiej uciekał w prawą półkulę, ale byliśmy w stanie sobie z tym poradzić. W pewnym momencie czegoś się przestraszył i pogalopował, ale nei szarpnął liny, tylko zrobił kawałek koła i się zatrzymał. Zaczęłam go cofać i po dwóch krokach wypuścił powietrze - to działa! Uspokoił się i wrócił do prawej półkuli. Myślę, że takie spacerki są dobre, żeby poćwiczyć także w trudniejszym dla konia terenie, gdzie jest więcej "strachów" i nowych rzeczy.

Potem wróciliśmy na padok i Fakir dostał jabłka, takie duże i soczyste, że kapało mu z pyska ;)

Brak komentarzy: