Dziś postanowiłam poćwiczyć z Fakirem chody boczne. Na początek wzięłam go z padoku, stał tam z trzema innymi końmi. Nie przejawiał zbyt dużego szacunku (przeszukiwał mnie w poszukiwaniu jabłek), a kiedy chciałam go wyczyścić, nie mógł ustać w miejscu. W związku z tym poprzestawiałam go przy użyciu jeża rękami, a potem trochę drivingu i chyba przypomniał sobie co i jak, bo potem było znacznie lepiej. W trakcie czyszczenia pobawiłam się z nim chwilę w podnoszenie przednich nóg, ale niezbyt intensywnie. Potem zabrałam go na ujeżdżalnię.
Postanowiłam tym razem zacząć od okrążania, żeby nie było zawsze tego samego schematu gier. Mam wrażenie, że Fakir jest bardzo mądrym koniem i szybko się uczy, ale później sam wie lepiej co mamy robić. Np. ostatnie kilka razy zaczynałam od okrążania w prawo, a dziś chciałam w lewo. Wyciągnęłam rękę w lewo, a koń ruszył... w prawo. Dopiero po dłuższym pokazywaniu dał się namówić, żeby jednak iść w tę stronę, którą mu pokazuję. Natomiast samo okrążanie było nie najgorsze, robił duże kółko i nie wpadał do środka, tylko dwa czy trzy razy się zatrzymał i nawet wkładał w chodzenie energię :) Może następnym razem spróbuję kłusa.
Potem przeszliśmy do chodów bocznych. Na ujeżdżalni udało mi się uzyskać kilka pojedynczych kroków bokiem, ale koń po drugiej stronie barierki i trawa skutecznie odciągały uwagę Fakira. Dlatego zabrałam go na krytą halę. Budzi ona zawsze jego zaniepokojenie, ale przynajmniej nie ma dodatkowych bodźców. Po pewnym czasie chody boczne zaczęły jako tako wychodzić, to znaczy z ładnym krzyżowaniem nóg było różnie, ale załapał chyba, że chodzi o ruch w bok. Coraz lepiej reaguje również na DG, bez tego pewnie Sideways by nie wyszło zresztą.
Na koniec zabrałam go znów na ujeżdżalnię. Ponieważ wyjście z hali mocno go niepokoi, poćwiczyłam jojo przez nie, tzn. ja stałam na zewnątrz, koń w środku i Fakir chodził w przód i w tył, a ja za każdym razem robiłam krok do tyłu. Jest to dla niego duże wyzwanie, ale to dobrze - w tak niewielu momentach dochodzą do głosu jego emocje, że dobrze jest czasem postawić go w takiej sytuacji, żebym nauczyła siebie i jego kontroli w takiej chwili.
Na ujeżdżalni ćwiczyliśmy jeszcze zgięcia boczne. Fakir bardzo ładnie i miękko oddaje głowę i sam ją trzyma, dopiero jak pozwolę to wraca głową do przodu. Co jakiś czas zdarzało nam się niezrozumienie i wtedy koń cofał, ale ja wtedy nie odpuszczałam, aż się zatrzymywał. Bardzo to obiecujące.
Ogólnie mam wrażenie, że zrobiliśmy duży krok do przodu, mam już u niego sporo szacunku i coraz lepiej się dogadujemy. Jeszcze 2-3 tygodnie i może dojdziemy do wsiadania i "jazdy na pasażera"? Już się nie mogę doczekać :)
Postanowiłam tym razem zacząć od okrążania, żeby nie było zawsze tego samego schematu gier. Mam wrażenie, że Fakir jest bardzo mądrym koniem i szybko się uczy, ale później sam wie lepiej co mamy robić. Np. ostatnie kilka razy zaczynałam od okrążania w prawo, a dziś chciałam w lewo. Wyciągnęłam rękę w lewo, a koń ruszył... w prawo. Dopiero po dłuższym pokazywaniu dał się namówić, żeby jednak iść w tę stronę, którą mu pokazuję. Natomiast samo okrążanie było nie najgorsze, robił duże kółko i nie wpadał do środka, tylko dwa czy trzy razy się zatrzymał i nawet wkładał w chodzenie energię :) Może następnym razem spróbuję kłusa.
Potem przeszliśmy do chodów bocznych. Na ujeżdżalni udało mi się uzyskać kilka pojedynczych kroków bokiem, ale koń po drugiej stronie barierki i trawa skutecznie odciągały uwagę Fakira. Dlatego zabrałam go na krytą halę. Budzi ona zawsze jego zaniepokojenie, ale przynajmniej nie ma dodatkowych bodźców. Po pewnym czasie chody boczne zaczęły jako tako wychodzić, to znaczy z ładnym krzyżowaniem nóg było różnie, ale załapał chyba, że chodzi o ruch w bok. Coraz lepiej reaguje również na DG, bez tego pewnie Sideways by nie wyszło zresztą.
Na koniec zabrałam go znów na ujeżdżalnię. Ponieważ wyjście z hali mocno go niepokoi, poćwiczyłam jojo przez nie, tzn. ja stałam na zewnątrz, koń w środku i Fakir chodził w przód i w tył, a ja za każdym razem robiłam krok do tyłu. Jest to dla niego duże wyzwanie, ale to dobrze - w tak niewielu momentach dochodzą do głosu jego emocje, że dobrze jest czasem postawić go w takiej sytuacji, żebym nauczyła siebie i jego kontroli w takiej chwili.
Na ujeżdżalni ćwiczyliśmy jeszcze zgięcia boczne. Fakir bardzo ładnie i miękko oddaje głowę i sam ją trzyma, dopiero jak pozwolę to wraca głową do przodu. Co jakiś czas zdarzało nam się niezrozumienie i wtedy koń cofał, ale ja wtedy nie odpuszczałam, aż się zatrzymywał. Bardzo to obiecujące.
Ogólnie mam wrażenie, że zrobiliśmy duży krok do przodu, mam już u niego sporo szacunku i coraz lepiej się dogadujemy. Jeszcze 2-3 tygodnie i może dojdziemy do wsiadania i "jazdy na pasażera"? Już się nie mogę doczekać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz