Tak, Dżamal jest już dorosłym koniem - skończył dziś 5 lat. To również oznacza, że mam go już trzy lata - jak ten czas szybko leci :)
Ostatnio okazało się, że moje wysiłki przyniosły efekt! Na padoku było koszmarne błoto, więc poszłam po Dżamala po zewnętrznej stronie płotu. Zobaczył mnie i podszedł, a kiedy zaczęłam biec wzdłuż ogrodzenia, pokłusował ze mną. Potem musiałam tylko otworzyć bramę, koń wyszedł, a ja nie miałam zabłoconych butów :) Sukces!
Mało niestety jeździmy, głównie ze względu na warunki. Bawiliśmy się niedawno na tzw. górce, gdzie jest bardziej sucho, ale Dżamal czuje się tam bardzo niepewnie, więc zobaczyłam po raz pierwszy od bardzo dawna jak wygląda u niego zachowanie prawopółkulowe. Opanowałam go bez większych problemów, nie uciekł mi ani nic, ale furczał, galopował, głowa wysoko, białka oczu - wszystko po kolei. Cóż, dobrze jest czasem sobie przypomnieć, jak wygląda koń w takiej wersji, żeby mieć punkt odniesienia. Normalnie, nawet jak wariuje, to to jest zdecydowanie lewa półkula, zaprawiona dawką adrenaliny. Tym razem zobaczyłam zwierzę uciekające, które myśli jedynie o tym, żeby uciekać. Reality check, całkiem przydatny.
Odkryłam również, że jeśli nie ma mnie w stajni dłużej niż tydzień, to takie fajne "połączenie", a którym pisałam poprzednio, przestaje działać. Potrzebuję zazwyczaj 2 spotkań, żeby to wróciło. Muszę o tym pamiętać na przyszłość i nie planować żadnych szczególnych wyczynów po powrocie z dłuższych wyjazdów.
Tydzień temu pogoda była dość paskudna, więc postanowiłam bawić się z Dżamalem w stajni. Nie trwało to jednak długo - okazało się, że nowa pensjonariuszka, która dopiero zaczyna swoją przygodę z naturalnym jeździectwem, potrzebuje pomocy, ponieważ jej koń boi się wyjść z padoku. Przyjrzałam mu się i nie sprawiał wrażenia szczególnie spanikowanego, wydawał się być raczej lewopółkulowym koniem z natury. W związku z tym stwierdziłam, że spróbuję przeprowadzić ją przez proces oswajania konia z otoczeniem, zamiast robić to osobiście. Okazało się to dobrym pomysłem, ponieważ dziewczyna bardzo dobrze sobie poradziła. Zajęło jej to dość dużo czasu, ale na koniec jej koń był w stanie wejść do stajni bez większych problemów.
Dżamal za to wyraźnie się nudził i cały czas mnie zaczepiał, zachęcając do zabawy. Kiedy zobaczyłam, że tamta para dobrze sobie radzi, zaczęłam się z nim bawić. Przestrzeń była dość ograniczona, ale przypomniałam sobie, że chciałam poćwiczyć z nim cofanie w linii prostej i z większym zaangażowaniem. Na początku oczywiście "spływał" cały czas na boki, ale zrobiłam z nim specyficzną wersję jojo, czyli szłam kilka kroków do przodu (on się cofał), a potem kilka kroków do tyłu (on szedł do przodu). Za każdym razem prosiłam go o więcej energii i korygowałam, żeby szedł prosto. Bardzo dużo ciamkał i przeżuwał, czego efektem pod koniec zabawy było bardzo porządne cofanie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz