W niedzielę Dżamal nie był aż tak rozbrykany, jak ostatnio. Może to kwestia dużej ilości śniegu, w którym trudniej się biega, a może po prostu miał inny nastrój. Postanowiłam tym razem trochę pojeździć. Nadal mamy problemy z zapinaniem popręgu - muszę z jednej strony opuścić go na ostatnią dziurkę, żeby móc w ogóle go zapiąć. Po chwili stępa mogę już podciągnąć na trzecią dziurkę po obu stronach... Tym razem arabek wpadł na nowy pomysł - podczas zapinania popręgu próbował się położyć! Sama nie wiem co o tym myśleć. Robiłam naprawdę sporo Friendly Game z popręgiem. Może za mało? A może z czasem się przyzwyczai? To, co na razie wymyśliłam, to więcej pracy nad jego klaustrofobią - może podziała.
Pobawiliśmy się trochę z ziemi, nie było zbyt wielu bryków i koń dosyć szybko się rozluźnił. Bardzo spodobało mu się skakanie przez przeszkody. Teraz podczas okrążania sam leci do najbliższej przeszkody i przez nią skacze :) Nie krytykuję go za to, chociaż przecież nie prosiłam o skoki, tylko go zachęcam - skoro coś proponuje i w dodatku sprawia mu to przyjemność, to należy tylko się cieszyć. Rozgrzewka jest między innymi po to, żeby koń mógł zaprezentować swoje pomysły i mieć przestrzeń do wyrażania siebie.
Dosyć szybko pojawiło się coś, co zaobserwowałam również podczas ostatniego spotkania - Dżamal się rozluźnił i mentalnie ze mną połączył. Zaczęło go do mnie "przyciągać", skupił się i wyczulił na moje sygnały - tak, jakby najpierw się po prostu bawił i cieszył, że coś robimy, a potem uzyskiwał nowy stan umysłu, w którym jesteśmy razem. Super uczucie i coś zupełnie nowego (albo ja dopiero teraz to zauważyłam) - to znaczy, że chyba robimy coś dobrze :)
Później wsiadłam i wróciłam do schematu Narożników. Nadal właściwie przy każdym zatrzymaniu w narożniku arabek mocno przeżuwał - widać, że próbuje wykombinować o co chodzi w tej zabawie, co mnie bardzo cieszy. Próbowałam też jechać w parze z innym koniem, ale to mu się wyraźnie nie spodobało - kulił uszy i próbował odpędzić Gaję. Normalnie ma mało takich dominacyjnych zachowań, ale może akurat uważa ją za konia niżej w hierarchii. Nie ma również żadnej potrzeby jechania za kimś - kiedy Gaja ścięła narożnik, on bez chwili wahania pojechał dalej prosto, wzdłuż ściany. Jestem do tego tak zupełnie nieprzyzwyczajona po latach jeżdżenia na koniach szkółkowych!
Potem spróbowaliśmy trochę kłusa i szło świetnie. W kierunku bramy Dżamal biegł naprawdę bardzo szybkim kłusem, zastanawiałam się aż, czy nie zagalopuje, ale nie. Zatrzymywał się przy tym w narożniku właściwie natychmiast, z jednym-dwoma krokami stępa. Tak samo, kiedy usiadłam na dwa takty w siodło, żeby zmienić nogę, na którą anglezuję, od razu przeszedł do stępa. Chyba wykombinował, że w kłusie anglezuję, a kiedy przestaję, to trzeba zwolnić :) Później będę go chciała nauczyć, że istnieje też kłus wysiadywany, ale na razie wydaje mi się, że to nie takie złe, że chętnie przechodzi do stępa i zamierzam to tak zostawić. Planuję wszystko robić powoli, bez pośpiechu, "one step at a time". Wolę, żeby to nam zajęło więcej czasu, niż żeby coś się zepsuło w naszej relacji przez to, że jestem zbyt niecierpliwa.
Jako, że szło nam naprawdę dobrze, wprowadziłam też nowy element, czyli półwoltę oraz woltę przez wodzę bezpośrednią (przestawienie przodu) i wyszło nam to bardzo płynnie. Kiedy próbuję jechać po prostej bez płotu, to koń się zatrzymuje po każdym kroku i kompletnie nie wie, co ma robić, lecz kiedy proszę o ruch po łuku, nie ma żadnego problemu. Podejrzewam, że to kwestia mojego skupienia uwagi, które lepiej działa, kiedy robię woltę lub półwoltę. Spróbowałam też Touch it (czy raczej Point-to-Point), czyli jeżdżenia między obiektami i dotykania ich nosem. Dżamal dosyć szybko załapał, że to schemat który zna z ziemi i też poszło nam to sprawnie. Wybierałam przedmioty dosyć blisko siebie, żeby było nam łatwiej.
Ponieważ koń nie sprawia szczególnych problemów, staram się skupiać na sobie, swoim dosiadzie, pomocach, fazach i skupieniu uwagi. Muszę się nauczyć być dobrym przywódcą również z siodła i pamiętać o swoich obowiązkach. W maju będą na Anka Rancho warsztaty z Kasią Jasińską i bardzo chcę usłyszeć jej uwagi i porady odnośnie mojej jazdy na Dżamalu. Na razie pracuję samodzielnie najlepiej, jak umiem. Odkryłam, że im lepiej wychodzi mi aktywna jazda, czyli robienie w moim ciele tego, co ma zrobić w swoim ciele koń, tym pewniej arabek idzie naprzód i tym lepiej odczytuje moje sugestie. Tak samo jest z moim skupieniem uwagi. Cóż, to chyba oczywiste spostrzeżenie :) ale tym bardziej motywuje mnie do jak najlepszego wykonywania tych elementów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz