niedziela, listopada 06, 2011

Okrążanie

Ostatnie spotkanie z Dżamalem było diametralnie różne od poprzedniego. Sam podszedł do mnie na pastwisku - tylko parę kroków, ale bez zabawy w catching game - dla mnie to spora różnica. Założyłam na niego siodło z nowo dopasowanym łękiem - wydaje mi się, że lepiej leży, ale jeśli Dżamal się jeszcze rozbuduje mięśniowo (co mam nadzieję w końcu nastąpi), to będę musiała kupić większy. Postanowiłam całą lekcję zrobić z siodłem na grzbiecie konia, żeby się powoli przyzwyczajał. 

Na początek ćwiczyliśmy okrążanie. Na kole leżały dwie przeszkody - drąg i ułożone w niską przeszkodę opony. Dżamal stosował swoją standardową strategię, czyli parkował przy oponach i wkładał w nie nogi, rozmontowując przy okazji przeszkodę. Spróbowałam poradzić sobie z tym metodą: kiedy stoisz przy oponach, musisz coś robić, jeśli od nich odejdziesz, zostawiam cię w spokoju, ale nie pomogło - najwyraźniej przeszkody budzą w nim naprawdę sporą fascynację. Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że muszę być stanowcza - nie może być tak, że koń mnie kompletnie ignoruje, kiedy proszę go o odejście od opon. Odsyłałam go, używając wyraźnie 4 faz. Po użyciu czwartej, wracałam znów do pierwszej (widziałam kiedyś, jak Pat w ten sposób uczył nowego konia i doszłam do wniosku, że to dobra metoda w tym wypadku). Zadziałało. Koń wreszcie ruszył i znacznie lepiej nam się współpracowało podczas reszty sesji. Chyba dobrze trafiłam z momentem, kiedy powinnam być stanowcza :) Udało nam się nawet kilka razy przeskoczyć przez opony.

Później ćwiczyliśmy okrążanie, postanowiłam wymagać od Dżamala więcej niż 2-3 kółka, o które go proszę zazwyczaj. Okazało się, że po 3 kółkach koń się zaczyna nudzić i kombinować. Jakoś wcześniej nie zauważyłam, że ma problem z utrzymaniem ruchu po kole przez dłuższy czas - będziemy teraz nad tym pracować.

Później poszliśmy do roundpenu i pobawiliśmy się w trochę Liberty. Tym razem szło bardzo fajnie, mieliśmy nie najgorsze połączenie. Na razie wchodzimy do roundpenu tylko na parę minut, zresztą takie są zalecenia Lindy - od konia wymaga to dużego skupienia i jest męczące na dłuższą metę.

Na koniec poszliśmy sobie na długi, przyjemny spacer. Mam wrażenie, że Dżamal naprawdę to lubi :)

To był dosyć ogólny opis, ponieważ nie pamiętam już wszystkich szczegółów, ale dziś znów będę u Dżamala i obiecuję szybciej coś napisać.

Brak komentarzy: