piątek, marca 05, 2010

Przygotowania

Przygotowania do transportu Dżamala idą pełną parą. W czwartek jadę do Poznania i najprawdopodobniej w piątek (a najdalej w sobotę) ruszam z koniem do Warszawy. Ponoć wchodzenie do przyczepy to dla niego żaden problem, więc powinno pójść gładko - zawsze w dzień przed wyjazdem mogę go chwilę pooswajać z przyczepą, która stoi w Niewierzu na podwórku.

Zakupiłam dziś kantar z uwiązem - będę go używać chyba wyłącznie do transportu, bo na Anka Rancho konie chodzą gołe (co bardzo mi odpowiada), a do zabaw będę go brała na halterku, więc na codzień kantar będzie ozdabiał siodlarnię. W Decathlonie zdecydowałam się na taki w komplecie z uwiązem, ponieważ miał przyjemny w dotyku, zamszowy materiał na nosie i potylicy, był też lepiej wykonany od pozostałych. Oczywiście zapomniałam sprawdzić, jaki to rozmiar i po wyjściu za sklepu zaczęłam się przejmować, że może będzie za duży na arabską główkę (dopatrzyłam się, że ma wielkość 2). Przyłożyłam go do mojego kantarka sznurkowego, ale nadal nie byłam usatysfakcjonowana. Postanowiłam więc wygrzebać zdjęcie Dżamala, powiększyć je tak, żeby oddawało rzeczywistą wielkość jego głowy i przyłożyć kantar do monitora. Marcin patrzył na mnie jak na wariatkę :P Test wypadł pozytywnie. Przejrzałam przy okazji pozostałe zdjęcia i... eureka! Gazan (kumpel Dżamala) ma IDENTYCZNY kantar na zdjęciach! Oto on:

Od Skrzynka

Okazało się, że nie jestem oryginalna, bo nawet kolor wybrałam dokładnie taki sam. No ale teraz mam już pewność, że będzie pasować.

Nabyłam ponadto siatkę na siano, która przyda się w transporcie, bo Dżamal dzięki temu będzie powoli wyjadał siano i dostarczy mu to dodatkowej rozrywki. Zaopatrzyłam się również w duże wiadro, w którym będę mogła przygotowywać mesz. Przyda się pewnie również do innych zastosowań. Na wyjazd zamierzam wziąć ze sobą linę 3,7 m, oba kantary, siatkę na siano i całą masę smakołyków St. Hippolyta :)

W niedzielę wybieram się na Anka Rancho, żeby wszystko przygotować. Zawiozę tam swoje końskie rzeczy - jakieś liny, carrot sticki, piłki, płachty itp. Sprzęt jeździecki pewnie też tam zostawię, choć nie wiem, kiedy w najbliższym czasie będę dosiadać jakiegoś konia. Chyba, że umówię się z Anką na jakieś douczki na jej rumakach. Chcę się też dowiedzieć o wszystkie szczegóły odnośnie żywienia, ponieważ staram się opanować kwestię ustalania diety dla Dżamala. Na razie rozważam dodawanie mu do owsa słonecznika, żeby się trochę odpasł, ale jeszcze nie wiem, czy to słuszne.

Brak komentarzy: