czwartek, marca 11, 2010

Jestem w Niewierzu

Dzięki cudowi nowoczesnej technologii siedzę sobie w Niewierzu z netbookiem i piszę wpis na bloga :) Jutro ok. 11-12 wyruszamy z Dżamalem do Warszawy. Dziś dotarłam do stadniny dosyć późno, więc nie miałam czasu na długie zabawy z koniem, ale postanowiłam chociaż trochę się z nim zapoznać i przygotować do wchodzenia do przyczepy. Co prawda podczas poprzedniej podróży nie sprawiał ponoć problemów, ale wtedy jechał z innym koniem. Jak to mówią:"Prior and proper preparation..." i tak dalej :)

Od Dżamal marzec 2010

Od Dżamal marzec 2010


Na początek poszłam przywitać się z Dżamalem w boksie. Był mną bardzo zainteresowany, obwąchał mnie dokładnie, później linę i halter. Kiedy zarzuciłam mu linę na szuję, był bardzo zdziwiony i przez dłuższy czas badał dyndający mu przy łopatce popper i to dziwne białe coś. Później bez problemu założyłam mu halter. Wygląda ślicznie w fioletowym (ponownie ukłony w kierunku p. Podkowy)!

Później poszliśmy pobawić się na rounpenie - nie mogliśmy odchodzić zbyt daleko, bo Gazan płakał, kiedy tracił Dżamala z pola widzenia. Najpierw po prostu prowadziłam go na linie, robiąc duo zmian kierunku. Na początku nie zwracał na mnie zbytniej uwagi, ponieważ musiał obwąchać dokładnie wszystkie końskie kupy, później jednak zorientował się, że trzeba pilnować, gdzie idę, bo potrafię zrobić nagły zwrot. Przy zakrętach kilka razy odrobinę na mnie wchodził, ale wystarczyła lekka "kaczuszka", żeby się odsunął.

Później Dżamal zaczął grzebać nogą w piachu i przymierzać się do wytarzania. Koniecznie chciał zrobić to tyłem do mnie, ale w takim wypadku mógłby się kompletnie zaplątać w linę, więc nie chciałam do tego dopuścić. W końcu opadł na ziemię i z gracją słonia zaczął turlać się po ziemi. Barok zupełnie inaczej się tarzał, Dżamal wyglądał, jakby zarówno położenie się, jak i przewalanie z boku na bok sprawiało mu pewną trudność.

Od Dżamal marzec 2010


Później znów spacerowaliśmy, wprowadziłam cofanie i wystarczyły chyba dwie "kaczuszki", żeby koń zrozumiał o co chodzi i zaczął się cofać, ustępując mi miejsca. Potem chwilę robiłam FG z liną, dawał się nią głaskać, przy zarzucaniu był trochę spięty, ale potem się nieco rozluźnił. Opuszczałam mu też parę razy głowę i delikatnie przestawiałam zad. On reaguje zupełnie inaczej, niż konie, z którymi do tej pory pracowałam. Jest subtelny i reaguje nawet na delikatne sygnały, trochę jak RBI. Jest przy tym pewny siebie i ciekawski. Kiedy zwraca na coś uwagę, to jest w tym takie skupienie i chęć dialogu z człowiekiem. Asia twierdzi, że taka jest arabska natura. Bardzo mi się to podoba. Muszę powiedzieć, że zabawa z własnym koniem to zupełnie co innego, niż z cudzym. Mam poczucie, że wszystko, czego go nauczę (dobrego i złego) zostanie już ze mną i, że będę widziała skutki moich działań na dłuższą metę. Kiedy wkładam wysiłek i czas w konia, to będzie to w przyszłości procentować mi, a nie komuś innemu. To zmienia perspektywę.

Ponieważ nie mogłam pobawić się koło przyczepy, gdyż była za daleko od Gazana, znalazłam inny sposób na poćwiczenie przed jutrzejszym transportem. Wejście do stajni ma taki niewielki podjazd o podobnym kącie nachylenia, jak trap do przyczepy. Wprowadziłam tam Dżamala, a następnie wycofałam, używając jeża na nosie (przy pomocy halterka). Na początku udało mi się uzyskać po jednym kroczku, widać, że koń nigdy tego nie robił i jest trochę niepewny. Po kilku próbach szło nam już jednak całkiem nieźle. Przydał się jeż na zad, kiedy koń wycofywał się pod niewłaściwym kątem. Jeż do przodu, czyli wprowadzanie konia do stajni też wymagało ćwiczeń. Kiedy szłam pierwsza, koń za mną podążał, ale kiedy stałam z boku i on miał wejść do stajni (albo przejść przez bramę roundpenu), pojawiał się problem. Pod koniec zabawy Dżamalowi udało się wejść do boksu, kiedy stałam z boku i delikatnym jeżem na halterku wskazywałam mu drogę.

To był przykład robienia czegoś "for the horse, not to the horse", czyli dla konia, a nie koniowi. Wszystkie te ćwiczenia mają nam pomóc jutro bezstresowo zapakować go do przyczepy. Oczywiście to nie jest zbyt dużo, ale zawsze starałam się go jakoś przygotować.

P.S. Dżamal jest na rozkładówce w "Koniach i Rumakach"! Całkiem fajne zdjęcie - Dżamal to ten dalej.

Brak komentarzy: