Niedawno zorganizowaliśmy rodzinny piknik na Anka Rancho. Dżamal objadł się marchewek, jabłek i innych przysmaków, aż mu w brzuchu burczało ;) Moja Teściowa wsiadła na chwilę na Imbira, jako że dawniej trochę jeździła konno i chciała sobie przypomnieć. Wzięłam ją na linę i mówiłam, jak wejść w harmonię z koniem dzięki lekcji Pchającego Pasażera i "stępowania w swoim ciele". Bardzo jej się podobało.
Później wzięłam Dżamala. Bawiłam się z nim na linie 7 m, bo nie mam jeszcze lassa (Pan Podkowa je dla mnie już robi - prezent od Teściowej). Musze powiedzieć, że robienie chodów bocznych w galopie na krótszej niż lasso linie jest bardzo męczące, bo trzeba pędzić za koniem i się człowiek może łatwo zadyszeć. No i spadał mi przy okazji kapelusz ;) Dżamal bardzo ładnie robił Okrążanie w kłusie, nawet trochę się na mnie skupiał. Jednak kiedy zaczęłam ćwiczyć zagalopowania (tak, jak mnie uczyła Kasia, ze stój jako odesłanie), zrobił swój stały numer z odpaleniem i galopem w stronę bramy. Za pierwszym razem dałam się zaskoczyć, ale potem kilka razy pod rząd zastosowałam manewr z chodami bocznymi w galopie w kierunku bramy. Wydaje mi się, że trochę pomogło, bo potem robiliśmy trochę Okrążania w galopie i nie robił już żadnych problemów. Niestety galopował często na złą nogę, co świadczy o tym,że nie jest skupiony na środku koła, tylko myśli na zewnątrz. Będziemy nad tym pracować.
Potem wsiadłam i jeździłam schemat Koniczynki, a potem trochę schemat Kokardy. Dżamal nei miał jakiejś wielkiej chęci ruchu do przodu. Ciekawe, że z ziemi chętnie przyspiesza, a z siodła znacznie mniej. Może to kwestia mojego dosiadu, a może przywództwa - z siodła mam mniejszą wprawę. Starałam się stosować wyższe fazy, jeśli to było konieczne i to trochę pomogło. Później Marcin wszedł na padok i Dżamal się pod niego podczepił. To było fajne - koń szedł za Marcinem, a ja się bawiłam w pasażera :) Przyda się w terenie.
A tutaj zdjęcie, na którym proszę Dżamala o cofanie. Niedługo postaram się wrzucić ich więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz