Dziś postanowiłam zrobić coś innego niż zwykle i po wzięciu Fakira z padoku poszłam z nim na spacer. Wiało potwornie, ale postanowiłam się nie zrażać. Podczas spaceru przyglądałam mu się pod kątem "tresholds", czyli granic, które stanowią dla niego jakąś emocjonalną przeszkodę. Wyszłam ze stajni, potem dalej drogą między pastwiskami, aż do samej szosy. W kilku miejscach wyraźnie się denerwował, więc zatrzymywaliśmy się, bawiliśmy chwilę w gry, konik jadł trochę zeschłej trawy i szliśmy dalej. Uskutecznialiśmy chody boczne w trakcie spaceru i prowadzenie z trzeciej strefy (czyli z tego miejsca, gdzie się siedzi, jak się jest na koniu). To takie przygotowanie do prowadzenia konia z siodła.
Przy samej szosie jakieś ciężarówki i traktory coś robiły i Fakir najbardziej się w tym miejscu stresował. Dlatego postanowiłam nie iść dalej, pobawiłam się z nim tam chwilę, aż się uspokoił i później wróciliśmy, pasąc się po drodze. Byłam zadowolona, ponieważ w drodze powrotnej zachowywał się znacznie pewniej i był bardziej zrelaksowany. Po drodze do ogrodzenia podeszło kilka koni i jako alfa je odganiałam, co spowodowało dziką galopadę na kilku sąsiadujących padokach ;)
Kiedy wróciliśmy w pobliże stajni, postanowiłam pobawić się z nim koło myjki, ponieważ wydaje mi się, że on się boi tego miejsca. Faktycznie, Squeeze wychodził tylko, jak dawałam mu naprawdę dużo miejsca. Po kwadransie mogliśmy się już tam zbliżyć z mniejszymi problemami niż ostatnio. Myślę, że kilka takich prób i uda się go oswoić z myjką - mam nadzieję, że to pomoże przy czyszczeniu go w tamtym miejscu. Zazwyczaj nie potrafi tam ustać spokojnie.
Później poszliśmy na halę. Udało mi się namówić Fakira, żeby wszedł do niej tyłem! Wcześniej nie chciał tego robić. Circling szedł dziś średnio, więc spróbowałam tylko pierwszego podejścia do zmiany kierunków - jak się cofam, to Fakir podbiega do mnie, jak powinien, nie za bardzo idzie nam tylko później zmiana kierunku i powrót na koło. No ale od czegoś trzeba zacząć. Zauważyłam, że znacznie chętniej okrąża w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. W odrotną stronę idzie mu gorzej, dziś prawie w ogóle nie udało mu się chodzić w tę stronę.
Później ustawiłam dla niego cavaletti i robiłam Squeeze Game (czyli przechodzenie przez cavaletti). Przez chwilę bawiłam się z nim w okrążanie z przeszkodą, ale później zmieniłam to na zabawę w prowadzenie w trzeciej strefie. Najpierw chodziliśmy razem, przechodząc przez cavaletti (uznałam, że mi też się przyda trening, a co ;) ), potem kłusowaliśmy. Bardzo ładnie to wychodziło, cały czas byłam w trzeciej strefie, robiliśmy skręty i zwroty bez problemu. Postanowiłam więc spróbować czegoć nowego - zmieniłam rytm biegu tak, jakbym galopowała. I Fakir też zagalopował! Byłam zachwycona, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, nie użyłam carrot sticka, nic, tylko zmieniłam rytm. Mam poczucie, że Fakir jest na mnie coraz bardziej wyczulony. Mogę np. puścić go z liną przewieszoną przez szyję na hali i chodzi wszędzie za mną, sam z siebie.
Przy samej szosie jakieś ciężarówki i traktory coś robiły i Fakir najbardziej się w tym miejscu stresował. Dlatego postanowiłam nie iść dalej, pobawiłam się z nim tam chwilę, aż się uspokoił i później wróciliśmy, pasąc się po drodze. Byłam zadowolona, ponieważ w drodze powrotnej zachowywał się znacznie pewniej i był bardziej zrelaksowany. Po drodze do ogrodzenia podeszło kilka koni i jako alfa je odganiałam, co spowodowało dziką galopadę na kilku sąsiadujących padokach ;)
Kiedy wróciliśmy w pobliże stajni, postanowiłam pobawić się z nim koło myjki, ponieważ wydaje mi się, że on się boi tego miejsca. Faktycznie, Squeeze wychodził tylko, jak dawałam mu naprawdę dużo miejsca. Po kwadransie mogliśmy się już tam zbliżyć z mniejszymi problemami niż ostatnio. Myślę, że kilka takich prób i uda się go oswoić z myjką - mam nadzieję, że to pomoże przy czyszczeniu go w tamtym miejscu. Zazwyczaj nie potrafi tam ustać spokojnie.
Później poszliśmy na halę. Udało mi się namówić Fakira, żeby wszedł do niej tyłem! Wcześniej nie chciał tego robić. Circling szedł dziś średnio, więc spróbowałam tylko pierwszego podejścia do zmiany kierunków - jak się cofam, to Fakir podbiega do mnie, jak powinien, nie za bardzo idzie nam tylko później zmiana kierunku i powrót na koło. No ale od czegoś trzeba zacząć. Zauważyłam, że znacznie chętniej okrąża w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. W odrotną stronę idzie mu gorzej, dziś prawie w ogóle nie udało mu się chodzić w tę stronę.
Później ustawiłam dla niego cavaletti i robiłam Squeeze Game (czyli przechodzenie przez cavaletti). Przez chwilę bawiłam się z nim w okrążanie z przeszkodą, ale później zmieniłam to na zabawę w prowadzenie w trzeciej strefie. Najpierw chodziliśmy razem, przechodząc przez cavaletti (uznałam, że mi też się przyda trening, a co ;) ), potem kłusowaliśmy. Bardzo ładnie to wychodziło, cały czas byłam w trzeciej strefie, robiliśmy skręty i zwroty bez problemu. Postanowiłam więc spróbować czegoć nowego - zmieniłam rytm biegu tak, jakbym galopowała. I Fakir też zagalopował! Byłam zachwycona, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, nie użyłam carrot sticka, nic, tylko zmieniłam rytm. Mam poczucie, że Fakir jest na mnie coraz bardziej wyczulony. Mogę np. puścić go z liną przewieszoną przez szyję na hali i chodzi wszędzie za mną, sam z siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz