Jako, że teraz bywam u Dżamala 3 razy w tygodniu, będę pisała bardziej ogólnie o naszych postępach, bo nie wierzę, że uda mi się pisać tak często. Ostatnio staram się zachować proporcję pracy w różnych savvy według propozycji z Parelli Connect, czyli 50% jazda Freestyle, 25% na linie i 25% na wolności. Na razie zdecydowania przeważa praca na linie, ale staram się jak najwięcej jeździć. Z innych informacji: Dżamal przychodzi do mnie chętnie na pastwisku, a nawet rży na mój widok - to takie miłe uczucie!
Ostatnio bawiliśmy się na wolności w naszym niedużym roundpenie, ćwiczyliśmy zmiany kierunku i ósemki (to właściwie to samo, jakby się nad tym zastanowić). Na początek słabo działało przyciąganie, czyli koń nie za bardzo chciał do mnie podchodzić, co mocno utrudniało zmiany kierunku. postanowiłam więc pobawić się trochę w Okrążanie ze zmianą chodów i poczekać, aż mu się znudzi i do mnie podejdzie - często robi tak na linie. Faktycznie po 3-4 kółkach postawił uszka i ruszył w moim kierunku, więc cofnęłam się i pozwoliłam mu podejść. Oczywiście nie miał cały czas dobrej ekspresji, bo skulił trochę uszy, no ale od czegoś trzeba zacząć. Zaczęliśmy więc ćwiczyć zmiany kierunku przy użyciu beczek jako znaczników. W prawą stronę szło zupełnie nieźle, ale w lewą mieliśmy większe problemy. Udało się zrobić kilka ósemek, więc na tym zakończyłam. Zawsze, kiedy chciał do nie podejść, dużo go głaskałam i drapałam, żeby dobrze sobie to kojarzył.
Później na niego wsiadłam i robiliśmy przeplatankę w stępie i trochę w kłusie. Coraz lepiej wychodzi nam energiczny kłus, taki baz zatrzymywania się i kombinowania. Przeplatanka była sporym wyzwaniem, bardzo pilnowałam, żeby obciążać wewnętrzne strzemię i obracać jak najmocniej ramiona przy skręcaniu. Jeśli jakiś zakręt udał się dobrze, zatrzymywaliśmy się między beczkami, a koń intensywnie żuł. Jeśli cały przejazd wyszedł nieźle i widziałam, że Dżamal zaczyna myśleć o schemacie, robiliśmy kółko kłusem bez przeplatania. Oczywiście to dopiero początek, będziemy to jeszcze regularnie powtarzać.
Potem pojechałam na nim na 10 minut w teren - to nasz pierwszy wypad poza ujeżdżalnię. Dżamal szedł energicznie do przodu i był bardzo zainteresowany otoczeniem, trochę podenerwowany, ale raczej pewny siebie. Trochę się popaśliśmy i wróciliśmy do domu, ale mój apetyt na jazdę w teren zdecydowanie wzrósł!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz