piątek, listopada 06, 2009

Chwila w siodle

Wczoraj po raz pierwszy osiodłałam Baroka i na chwilę na niego wsiadłam. Samo siodłanie przeszło spokojnie, chwila friendly i koń nie wyglądał, jakby miał coś przeciwko. Jakieś 40 minut bawiliśmy się we friendly z liną, z prawej strony konia mogłam nią machać i zarzucać mu na głowę, ale z lewej strony jest znacznie gorzej i wymaga to jeszcze sporo pracy. Zresztą chody boczne też słabo wychodzą, jak jestem z lewej strony, na driving on reaguje wtedy jak na atak. Z drugiej strony jest zupełnie dobrze.

Dziś także Marcin chwilę bawił się z Barokiem i stwierdził, że ten koń wymaga jeszcze bardzo dużo pracy, że kontakt jest z nim minimalny - miał podobne odczucia jak ja. Mi się co prawda udało teraz lekki kontakt z nim złapać, ale nadal nie jest to dużo.

Potem na chwilę wsiadłam na Baroka. Przy wsiadaniu stał spokojnie, ale potem od razu ruszył z miejsca. Na zgięcie boczne bez problemu się zatrzymał. Po 2-3 razach nauczył się stać spokojnie. Ruszył na delikatny sygnał, a potem zaczął się rozpędzać. Kiedy ruszył kłusem, znów go zatrzymałam i tak kilka razy. Przy każdym zgięciu bocznym uważnie oglądał mojego buta - myślę, że doszedł do wniosku, że o to chodzi w tym ćwiczeniu :P

Po 5 minutach zsiadłam. Ten koń jeszcze kompletnie nie jest gotowy na jazdę. Wiedziałam, że nie będzie idealnie, ale widzę, że Barok wymaga według mnie przynajmniej roku rzetelnej, spokojnej pracy z ziemi (przynajmniej przy moim poziomie umiejętności), zanim zacznie być dobrym partnerem pod siodło.

Brak komentarzy: