sobota, grudnia 22, 2012

Taka pyszna sanna, parska raźno koń...

Tak, dziś udało się wykonać plan i Dżamal został koniem niemal zaprzęgowym! Przywieźliśmy do stajni sanki, a właściwie bardziej deskę do zjeżdżania, wyglądającą mniej więcej tak:

Najpierw zaprzyjaźniłam z nią konia, co zajęło jakieś 5-10 minut, założyłam mu uprząż i poszliśmy wspólnie z Marcinem na łąkę. Marcin usiadł na sankach i trzymał sznurki od uprzęży, a ja szłam przy koniu. Wszystko poszło gładko, jeździliśmy stępem i kłusem, ja również zaliczyłam ślizganie się za Dżamalem - było super! To najlepszy jogging ever :P Mieliśmy wrażenie, że arabek również dobrze się bawił - wreszcie mógł sobie trochę pobiegać po prostej, a nie tylko wokół mnie. Plany na przyszłość: wsiąść na Dżamala na oklep (ubranego w uprząż) i ciągnąć Marcina siedząc na koniu. Plan nr 2: posadzić na sankach oponę i poćwiczyć sterowanie koniem ze strefy 5, czyli idąc za nim.

Ostatnio Dżamal poznał również z bliska kozy, które aktualnie stacjonują w jednym z boksów. Uchyliłam drzwi i kozy z zainteresowaniem wyglądały na korytarz. Arabek był bardzo zdumiony i zaczął wąchać nowe, dziwne istoty. Najstarsza koza również go powąchała, po czym pochyliła głowę i lekko tryknęła go w nos. Dżamal odskoczył, ale nie byłby sobą, gdyby za chwilę znów nie podszedł, żeby obejrzeć kozę. Ta powąchała go ponownie i lekko szczypnęła w nozdrze. To go nie zraziło, kiedy jednak koza znów pochyliła głowę, od razu się odsunął :) Pokładałam się ze śmiechu. Ta zabawa trwałaby dłużej, jednak bałam się, że koza niechcący trafi rogiem w końskie oko, więc zamknęłam boks. Myślę, że Dżamal jest teraz najbardziej odczulonym na kozy koniem w stajni - wszystkie boją się ich szalenie.

Dziś pomagałam w catching game na padoku, pełnym koni. Mój arabek był bardzo zaintrygowany tym, co robię i cały czas się "łapał". Kiedy wszystkie konie postanawiały odbiec, bo machałam carrot stickiem, on się chował na mną - wiedział, że to najbezpieczniejsze miejsce :P

Brak komentarzy: