Dziś byliśmy u Dżamala krótko, ponieważ strasznie wiało, a oboje jesteśmy przeziębieni. Marcin chciał się bawić we friendly z parasolem, ale niestety dość szybko parasol całkowicie się rozpadł. Koń jednak zdążył się trochę z nim oswoić. Ja przyszłam do niego tylko na chwilę, żeby zmierzyć, jaki rozmiar siodła Barefoota będzie na niego pasował. Ja bym wolała rozmiar 2, ale okazało się, że na mojego arabka to zdecydowanie za długie siodło, więc pozostaje nam kupić rozmiar 1. Pewnie będę musiała do niego schudnąć, bo koń mi się raczej nie wydłuży :P Poza tym zrobiłam mu masaż dziąseł, chyba mu się nawet spodobało. Zarzuciłam też na chwilę linkę w okolicach popręgu, ale widać było, że nie czuje się z tym pewnie. Będziemy nad tym powoli pracować, jako wstęp do przyjęcia siodła. W końcu w marcu Dżamalek kończy 3 lata!
Na razie nie planuję na niego wsiadać, ale niedługo może zacznę mu zakładać siodło i bawić się z nim w ten sposób, niech się przyzwyczaja. Bezterlicówka nie powinna mu ograniczać ruchów, jest też bardzo lekka, więc pewnie nie będzie jej za bardzo czuł. W międzyczasie planuję przyzwyczaić go do pasa do lonżowania (Anka obiecała mi pożyczyć swój), czyli kolejny krok w kierunku siodła i popręgu. Wszystko małymi kroczkami. Może w okolicach lata zacznę przewieszanie się i przyzwyczajanie konia do mojej obecności "tam wysoko". Jak tylko warunki będą bardziej sprzyjające, zamierzam popracować trochę nad rozwojem jego mięśni, czyli trochę więcej go poruszać. Myślę, że będzie zadowolony, bo powolne zabawy szybko go nudzą.
Oczywiście znacznie ważniejsze jest przygotowanie mojej osoby do późniejszej jazdy na Dżamalu. Ci z Was, którzy śledzą mojego bloga, doskonale wiedzą, że od dawna w ogóle nie jeżdżę, tylko praktykuję PNH z ziemi. W związku z tym muszę koniecznie wrócić do jazdy (co zresztą podkreślała Kasia, czyli instruktorka PNH). Jestem w trakcie kupowania siodła Barefoot i zamierzam zacząć wsiadać, pod okiem Anki, na jej konie. Jak moje mięśnie wrócą do sprawności, może poproszę Kasię o parę lekcji Freestyle w siodle, zobaczymy.
Skoro mówimy o lekcjach z instruktorem, nadal jestem pod wrażeniem tego, ile mi dała 2-godzinna lekcja z Kasią. Kiedy patrzę wstecz, widzę bardzo wyraźnie, że wtedy dokonał się przełom w mojej relacji z Dżamalem i zaczęliśmy robić szybkie postępy. W 3 miesiące udało nam się osiągnąć więcej, niż przez poprzednie pół roku. Z konia, który nie zwraca na mnie uwagi, włazi na mnie i nie ma ochoty na zabawę, Dżamal zmienił się w uważnego, chętnego partnera, który podnosi głowę, kiedy wchodzę na padok i nie spuszcza ze mnie wzroku, kiedy podchodzę, "zahacza się" i podąża za mną blisko, nie ważne, gdzie idę. Który podnosi głowę już wtedy, kiedy widzi nasz samochód! Dla mnie jest to niesamowicie ważne i wielkie :) Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te zmiany w koniu wynikają ze zmian we mnie, w moim podejściu, w moim savvy. Nie potrafię powiedzieć na czym ta zmiana polega, ale efekty mówią same za siebie :) Jak tylko warunki się poprawią, zamierzam pobierać u Kasi regularne lekcje (zwłaszcza, że właśnie jest na kursie na drugą gwiazdkę).
A tu trochę zdjęć z dzisiaj. Dżamal ma nieszczęśliwą minę, bo nie znosi błota (wcale mu się zresztą nie dziwię):