Za mną 2 tygodnie na Anka Rancho, gdzie występowałam w charakterze instruktorki i lektorki j. angielskiego. Dużo się działo, było męcząco, ale bardzo sympatycznie. Przyjemnie jest patrzeć, jak dzieci i młodzież uczą się rozmawiać z końmi i naprawdę zależy im na tym, żeby relacja była na pierwszym miejscu. Mamy nawet uczennicę, która nie wiedziała, co to jest ogłowie i wędzidło, mimo, że już rok czy 2 lata jeździ konno na Anka Rancho :)
Całe dnie mieliśmy wypełnione. Z powodu upałów wstawaliśmy o 6 rano, od 7 do 9 robiliśmy zajęcia z końmi, czyli zabawy z ziemi i z siodła (a raczej z grzbietu, bo dziewczyny jeździły na oklep). Po śniadaniu była teoria, czyli wykłady o naturalnym jeździectwie, później zazwyczaj puszczałyśmy jakiś film Parelli, żeby dziewczyny mogły zobaczyć, jak wygląda PNH w profesjonalnym wydaniu :) Po obiedzie prowadziłam angielski, gdzie uczestniczki poznawały słownictwo, które powinno im pomóc podczas oglądania materiałów Parelli. W ramach tych zajęć nakręciłyśmy również 2 filmy (jeden z jednym turnusem, drugi z drugim), które niedługo wrzucę na bloga. Po południu robiłyśmy symulacje, czyli 7 gier i schematy bez koni, a z użyciem ludzi. Dzięki temu dziewczyny miały szansę przećwiczyć wszystko "na sucho" i lepiej opanować sprzęt. Na późniejszym etapie obozu zamiast symulacji bawiły się samodzielnie z końmi na linie lub nawet na wolności.
Przyjemnie był patrzeć, jak w ciągu tych dwóch tygodni dziewczyny robią ogromne postępy, a konie zaczynają same przychodzić do nich na pastwisku (przez cały czas każda bawiła się z tym samym koniem). Carrot stick przestawał przeszkadzać, lina mniej się plątała (a niektóre przeszły nawet na długą linę), konie reagowały na niższe fazy i bardziej się starały, dziewczyny stawały się bardziej asertywne i zachowywały się jak prawdziwi przywódcy. Jestem pewna, że większość po tych 2 tygodniach bez problemu mogłaby zaliczyć L1 (a jedna nawet nagrała zaliczenie).
Ciekawie było obserwować uczennicę, która przyjechała do nas z własnym koniem - Lewopółkulowym Ekstrawertykiem po przejściach, który był na początku mocno w prawej półkuli. Carrot stick zdecydowanie kojarzył mu się z batem i 2 dni zajęło nam wygranie Friendly Game. Kiedy już jednak koń przekonał się, że nie zamierzamy go skrzywdzić, wszystko zaczęło samo wychodzić, a jego lewopółkulowe zachowanie wszystkich bawiło (wciągał savvy string jak spagetti).
W międzyczasie starałam się znaleźć czas i siłę na własny rozwój, czyli zabawy z Dżamalem i jazdę na Grotesce. Udało mi się codziennie pobyć trochę z końmi, wsiadłam na Dżamala w siodle 2 razy, z czego drugi raz jeździłam 5 minut stępem :) Jutro wrzucę film, dokumentujący to ważne wydarzenie.
Poza tym nagrałam zaliczenie L2 z siodła na Grotesce! Namówiłam również Ankę na nagranie zaliczenia L2 Freestyle (mogłaby spokojnie zaliczać L3, ale musiałaby trochę więcej poćwiczyć), także może niedługo obie będziemy miały niebieskie savvy stringi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz