Dziś byłam u Dżamala z moimi rodzicami, więc mam parę zdjęć, dokumentujących nasze postępy. Bawiliśmy się na placu w potwornym upale, ale Dżamal jako koń pustynny nic sobie z tego nie robił, a ja się dodatkowo opaliłam. Na zdjęciach widać, że mój piękny koń zamienia się w jednorożca - z nieznanych przyczyn ma rozwalone czoło.
Po krótkiej rozgrzewce powtórzyliśmy sobie chody boczne przy pomocy jeża i całkiem dobrze nam wyszły jak na drugi raz. Potem zrobiliśmy trochę okrążania w kłusie ze zmianami kierunku, a potem w galopie. Koń był chętny do przodu, ale nie świrował, spokojnie sobie biegał. Ja za to ćwiczyłam telepatię - przy pierwszych kilku okrążeniach Dżamal był dosyć rozproszony i miał uwagę zdecydowanie na zewnątrz koła. Doszłam do wniosku, że zależy mi na tym, żeby myślał o środku koła i wyobraziłam sobie taki stan umysłu. Reakcja była natychmiastowa - koń wszedł do środka okręgu i do mnie podszedł z uszkami do przodu: wołałaś mnie? Wow, to było zaskakujące. Telepatia z koniem! Wysłałam go znowu i tym razem trochę mniej intensywnie myślałam o tym środku, koń biegł z jednym uchem na mnie i z głową odrobinę do środka, zamiast na zewnątrz.
Potem zmieniliśmy zwykłe okrążanie w travelling circles i podróżowaliśmy sobie po całym padoku, nadziewając się na różne przeszkody. Cały czas utrzymywał na mnie uwagę i nie ciągnął właściwie liny, pozycjonował się względem mnie, co było bardzo pożądane. Dotarliśmy wkrótce do przewróconego drzewa i poćwiczyliśmy skakanie - wychodziło bardzo dobrze.
Później pobawiliśmy się w spadający liść i S Patters - tu Dżamal trochę się podekscytował, ciągłe zmienianie kierunku i duża dynamika tej zabawy podnoszą my trochę ciśnienie :) Ale po pewnym czasie zaczął bardzo ładnie reagować na sygnał do zmiany kierunku i gra szła dosyć płynnie. Bardzo dobrze wpłynęło to na nasz schemat ósemki - kiedy podeszliśmy do beczek, Dżamal wykonał całe ćwiczenie na bardzo delikatną sugestię.
Później podeszliśmy na chwilę do podestu (wcześniej dałam go tylko Dżamalowi obwąchać) i koń postawił na nim jedno kopyto na delikatną sugestię. Pochwaliłam, podrapałam i dałam się chwilę popaść. Przy następnym podejściu wszedł oboma nogami na podest bez szczególnych problemów. Mam genialnego konia :)
Na koniec zabaw wprowadziłam jeszcze nowy element, czyli przechodzenie przodem i tyłem przez drąga, który udało mi się gdzieś wreszcie upolować. Wbrew pozorom nie było to dla Dżamala łatwe zadanie, nawet przechodzenie nad nim do przodu już stanowiło pewne wyzwanie i koniowi włączył się prawopółkulowy introwertyk W związku z tym zwolniłam, dałam mu przemyśleć sprawę, wycofałam go i poprosiłam ponownie. Koń zrobił kilka kroków, jedna nogą przeszedł nad drągiem i się zatrzymał, przymykając oczy. Za drugim wysłaniem przeszedł dwiema i tak jakby "zgasł". Przypomniałam sobie, że coś podobnego działo się, kiedy wprowadzałam go do przyczepy i kierowałam energię do konia, zamiast w kierunku przyczepy. Postanowiłam spróbować zmienić ten element i wesprzeć konia swoją energią przy przechodzeniu przez drąg - kiedy tak zrobiłam, Dżamal prawie przefrunął na drugą stronę drąga :) Potem cofałam go przez drąg i to było jeszcze trudniejsze. Znów wszedł w prawą półkulę, opierał nos na mojej dłoni i na nią oddychał, tak, jakby chciał się u mnie schować. Dałam mu dużo czasu, póki się nie rozluźnił i nie zaczął obgryzać carrota. Po kilku próbach udało nam się przejść przez drąg tyłem dwa razy i za drugim razem koń był pewny siebie i zadawał mi pytania. Na koniec poszliśmy na trawę, założyłam mu też na chwilę siodło, żeby zaprezentować je rodzicom. Poniżej fotorelacja.
Na specjalne życzenie Kasi Jasińskiej - Dżamal na podeście :)