czwartek, marca 10, 2011

Progres

Wczoraj udało nam się wreszcie uruchomić mały plac zabaw. Było na nim trochę wody i na wpół rozmarzniętego śniegu, więc linę szybko miałam przemoczoną, ale piękne słońce poprawiało mi humor :) Ustawiłam beczki do zabawy w ósemkę - teraz będę ćwiczyć ten schemat 7 razy pod rząd, to był drugi raz. W ogóle staram się być dobrym liderem i mieć plan - rozpisałam sobie najważniejsze rzeczy do zrobienia na najbliższe 4 sesje. Tym razem było to prowadzenie za linę, owiniętą wokół przedniej nogi, ósemka w stępie i kłusie, touch it (jako zabawa przerywnikowa) i chody boczne w moim kierunku (tego ostatniego nie zrobiliśmy). Udało się za to pobawić bardziej dynamicznie, robiłam travelling circles (czyli koń mnie okrąża, kiedy chodzę po padoku), po drodze Dżamal musiał radzić sobie z różnymi przeszkodami - niektóre omijał, przez inne przeskakiwał, o inne się zabijał ;) Marcin patrząc na to zrozumiał, czemu postanowiłam nałożyć koniowi ochraniacze (inna sprawa, że założyłam je odwrotnie, ale cóż...). Ósemka szła nam lepiej niż poprzednio, widać postęp. Prowadzenie za nogę wyszło właściwie samo, choć jaszcze pół roku temu, kiedy próbowałam tego ostatnio, Dżamal nie rozumiał o co chodzi, wyrywał nogę i ogólnie totalnie nam to nie szło. Podczas touch it podeszliśmy do huśtawki (w sensie takiej równoważni, zrobionej z długiej deski) i koń właściwie bez żadnej dużej zachęty wszedł na nią przednimi nogami, a potem wszystkimi czterema - kiedyś sukcesem było, jak popukał w nią nogą. 

Ogólnie rzecz biorąc byłam bardzo pozytywnie zaskoczona i poczułam, że naprawdę poczyniliśmy postępy. Nasza relacja działa znacznie lepiej niż przed zimą, choć przez ten czas nie robiliśmy zbyt wiele. Koń jest bardziej pewny siebie, traktuje mnie bardziej jak lidera, jest na mnie skupiony przez większość czasu, wystarczą małe fazy, żeby go o coś poprosić, często zadaje mi pytania. Najlepsze jest to, że pewne zadania, które zupełnie nam nie szły wcześniej, teraz są łatwe, choć ich w ogóle nie ćwiczyliśmy. Jestem pewna, że gdybym spędziła miesiąc na szlifowaniu i dopracowywaniu tych elementów, wcale nie uzyskałabym tak dobrego efektu. Jak mówi Pat, "it's not about the..."

A tu trochę zdjęć autorstwa Marcina (wszystkie w albumie TUTAJ)
Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011

Od Dżamal marzec 2011


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

a co to za prowadzenie za nogę?
Pozdr.
Ola

Unknown pisze...

Owijasz linę wokół przedniej nogi i ciągniesz ją do siebie na zasadzie jeża. Koń ma podążać za naciskiem. Trudno to wyjaśnić, ale znalazłam filmiki:
http://www.youtube.com/watch?v=NjabilKeCuk&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=nn8SrFBwffU

http://www.youtube.com/watch?v=2hk3hToBUKw&feature=related - tu początki nauki