wtorek, stycznia 18, 2011

Nadrabiam zaległości

Zgodnie z obietnicą, uzupełniam co nieco nasze ostatnie zabawy z Dżamalem. Nie będę wszystkiego dokładnie opisywać, bo tak dobrze nie pamiętam każdego spotkania, ale postaram się opowiedzieć trochę o naszych postępach.

Ogólnie rzecz biorąc miałam ostatnio mały kryzys koński. Pewnie złożył się na to fakt, że pogoda jest do niczego i u nas w stajni nie ma za bardzo warunków do zabawy. Na dużym padoku stoją konie, na małym jest aktualnie jezioro, na spacer nie było jak iść ze względu na ślizgawicę, na dużych padokach albo śnieg po kolana, albo błoto w podobnych ilościach - ogólnie nędza. Przez to trudno mi realizować program, który pokazała mi Kasia, nie ma kompletnie gdzie konia poruszać :( Z drugiej strony jakoś nie mogłam sobie odpowiedzieć na pytanie, do czego właściwie dążę, jak ma wyglądać moja droga z Dżamalem, czego chcę. Czasem bywało naprawdę fajnie, a czasem sama nie wiedziałam o co mi chodzi i koń doskonale to czuł. Przywódca musi być zdecydowany i mieć plan, a ja nie potrafiłam sobie poradzić sama za sobą. Kolejna sprawa to brak wsparcia. Niby jestem w stajni naturalsowej, ale ludzie  przez większość czasu jeżdżą w teren, mało osób bawi się z końmi na linie, w związku z tym nie mam się z kim dzielić wrażeniami, wspólnie przeżywać i nawzajem się inspirować. Jest oczywiście Marcin, ale on się nie pasjonuje końmi, jest parellowaniem zainteresowany na swój własny sposób. Może z czasem coś się w tej kwestii poprawi.

Na szczęście ostatnio kryzys się skończył (między innymi dzięki Sylwii, z którą przegadałam dłuższy czas o koniach ostatnio). Znów nabrałam wiatru w żagle i mam coraz więcej pomysłów i energii, żeby je realizować. Także spodziewajcie się więcej wpisów w najbliższym czasie :)

Co tam się działo...
1. Spacery. Zaczęliśmy więcej chodzić w ręku na wycieczki i zamierzam kontynuować ten trend o ile pogoda pozwoli. W opinii obserwatorów (moi rodzice + Marcin) jest widoczna różnica na plus w sposobie mojego komunikowania się z Dżamalem, w jego pewności siebie i tym, jak zwraca na mnie uwagę w terenie. Ja tego tak dobrze nie widzę, ale feedback pomaga poczuć, że idzie się w dobrym kierunku :)

2. Liberty. Trochę z przymusu zaczęłam z Dżamalem zabawy na wolności. Parę razy były tak kiepskie warunki, że nawet go nie zabierałam z dużego padoku ze stada i nie nakładałam mu haltera. Byłam zaskoczona, jak dobrze nam szło. Udało nam się nawet zrobić chody boczne przodem do pnia! Największym problemem było siano, które konie niedawno dostały i co jakiś czas koń oddryfowywał do jedzonka i musiałam go znów zahaczać. Ale ogólnie test naszej relacji wyszedł zupełnie nieźle, jeż, ustępowanie od sugestii, podążanie za mną wychodziło bez większych trudów.

Jeśli chodzi o łapanie na padoku, też jest lepiej. Kiedy wchodzę na padok, koń cały czas na mnie patrzy, a kiedy jestem blisko, podchodzi. Ja nigdy nie idę prosto do niego, tylko trochę w bok, więc kiedy on rusza w moim kierunku, mijam go i on się za mną zabiera. Dziś poszedł za mną bez haltera aż do samej bramy.

3. Przyczepa. Ostatnio ćwiczyliśmy wchodzenie do przyczepy (tylko w jej okolicy były jakiekolwiek warunki do zabawy). Przyznaję się, że nie zadbałam do końca o to, żeby sytuacja sprzyjała sukcesowi ("set things for success"), ponieważ wejście do przyczepy było w dość klaustrofobicznym miejscu. Następnym razem poproszę kogoś, żeby podwiózł ją kawałek dalej. Mimo to Dżamal był bardzo dzielny, najpierw dotykał przyczepy nosem, potem ustawiłam go przy niej trzecią strefą, na koniec zaczęliśmy stawiać przednie nogi na rampie. Wystąpiło zjawisko "przylepienia się" do przyczepy - kiedy koń stał przy niej, było go bardzo trudno wysłać, bo zamiast odejść coraz gorliwiej ją obwąchiwał, lizał i obgryzał :)) Przerwałam zabawę, kiedy pewnie, na lekki gest ręką postawił przednie nogi na rampie, a pyskiem obwąchiwał wnętrze przyczepy. Myślę, że jeszcze trochę i będzie bez problemu sam się ładował.


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

No proszę Kasiu, jak Wam ślicznie idzie :)
Jak będzie cieplej to muszę Was koniecznie odwiedzić !
Pozdrawiam
mehari.fbl.pl

Anonimowy pisze...

A, Kasiu, dodałam Twój link do mojego bloga, mam nadzieję, że się nie pogniewasz ;)
Pozdr.
Ola
www.mehari.blog.pl

Unknown pisze...

Zapraszamy do nas, ja też chętnie was odwiedzę :)

Anonimowy pisze...

No mam nadzieję :)
Ja mam barefoota. Kupiłam od Ani Truskawkowej :)
Pozdr.
Ola