Wczoraj Dżamal służył za modela podczas ślubnej sesji fotograficznej. Najpierw go wykąpałam, żeby faktycznie był romantycznym, siwym arabem, a potem pojechaliśmy na plażę nad Wisłą. Było bardzo gorąco, gryzły muchy i pod sam koniec drogi Dżamal odmówił współpracy - chyba chciał już wracać do domu. Jednak kiedy zsiadłam i podprowadziłam go do zejścia nad wodę, zgodził się pojechać dalej. Po chwili dotarliśmy do małej rzeczki - odnogi Wisły. Dżamal nigdy wcześniej nie przechodził przez wodę, zrobił wielkie oczy i zaczął furczeć. Spokojnie jeździłam sobie wzdłuż brzegu, nie przejmując się jego emocjami. Po chwili koń podszedł do wody, powąchał ją, po czym wszedł i spokojnie przejechał na drugą stronę. To była jego decyzja, nie zmuszałam go, jedynie pokazałam, że chciałabym, żeby wszedł do wody i pozostawiłam mu wybór kiedy i jak to zrobi. Dzięki temu nie straciłam jego zaufania i szacunku, postawiłam relację na pierwszym miejscu.
Na plaży na Dżamala wsiadła panna młoda w białej sukni, Pierwszy raz siedział na nim ktoś poza mną i nie wiedziałam jak zareaguje. Ale był spokojny, nie przejmował się suknią i w miarę reagował na jej sygnały. Musiałam go jednak czasem przestawiać czy popędzać, bo nie zawsze współpracował. Potem wsiadła tez na chwilę Dominika, żeby wypróbować moje siodło, które bardzo przypadło jej do gustu.
Po jakimś czasie było mi już tak gorąco, że postanowiłam wracać. Pan Darek i Sułtan zostali jeszcze trochę, a ja ruszyłam w drogę powrotną z Dominiką, która przyjechała na plażę samochodem. Przeprawa przez rzeczkę w tę stronę była już bezproblemowa. Później ja jechałam ścieżką, a Dominika koło mnie asfaltem, z otwartym oknem, żebyśmy mogły gadać. Było bardzo fajnie - polecam takie tereny! Czułam się bezpiecznie, bo gdyby coś się stało, to Dominika by mnie pozbierała, a przy tym mogłyśmy bez problemu rozmawiać. Okazało się, że Dżamal kłusem wyciąga ponad 20 km/h :) Jako, że miałam eskortę, postanowiłam spróbował po raz pierwszy galopu w terenie. Kiedy dałam łydki, koń oczywiście bryknął i wcale nie zagalopował. Więc za drugim razem tylko cmoknęłam (dwa razy - nasz sygnał do zagalopowania) i nie dałam łydek ani nie usiadłam w siodle. Koń się chwilę zastanowił i jak jeszcze raz cmoknęłam ruszył pięknym, spokojnym galopem :) Było super, przez chwilę mocno przyspieszył, więc podniosłam jedną wodzę i po chwili wrócił do spokojnego galopu. Później przeszłam do kłusa, trwało to chwilę, ale nie było oporu z jego strony, po prostu galopował coraz wolniej aż do kłusa. Kawałek dalej jeszcze raz pogalopowaliśmy, też tylko na cmoknięcie i znów bardzo spokojnie. Byłam zachwycona, Dżamal ma bardzo fajny galop :)
Później jechałam już asfaltem koło samochodu Dominiki. Kiedy ona przyspieszała, żeby wjechać przede mnie i przepuścić inny samochód, koń też przyspieszał - najwyraźniej poczuwał się do samochodu jako części stada. Jak Dominika coś mówiła to zaglądał przez okno do środka - to był przecież znajomy głos. Trochę przyspieszał mi czasem do kłusa, może rozochocił się po tym galopie. W końcu dotarliśmy do stajni, mocno zmęczeni, ale zadowoleni. Zrobiliśmy koło 12 km, to był mój najdłuższy teren na Dżamalu. Dziś wszystko mnie boli ;)