Takie zdanie przeczytałam ostatnio w Savvy Times i doznałam objawienia - tak, to jest właśnie jedna z najważniejszych rzeczy, których nauczyło mnie PNH. Od małego uczymy się, że w kontaktach z innymi powinniśmy używać empatii i wyobrazić sobie, jak my czulibyśmy się na ich miejscu. PNH podchodzi do tego od innej strony. Nie jest ważne, jak my czulibyśmy się w danej sytuacji, ponieważ koń (a także drugi człowiek), mający inne podejście do życia, doświadczenie, potrzeby i charakter, będzie się czuł inaczej niż my. Genialne w swojej prostocie. Dopiero, kiedy nauczymy się patrzeć na świat oczami drugiej osoby i rozumieć, co jest dla niej "miłe", a co "niemiłe", możemy naprawdę stać się świetnym przywódcą, który potrafi zadbać o innych wokół siebie. Dotyczy to zarówno koni, jak i ludzi (choć w tym drugim przypadku wydaje mi się, że odnosi się to nie tylko do dobrego przywództwa, ale w ogóle dobrych relacji). Mi taka właśnie zmiana podejścia bardzo pomogła w kontaktach z innymi.
To tak z przemyśleń ogólnych :) Wczoraj znów trochę jeździłam na Dżamalu. Staram się robić jak najlepsze rozgrzewki przed wsiadaniem, ostatnio Linda bardzo podkreśla ich znaczenie. Celem jest koń, który jest Spokojny, Skupiony na nas i Reagujący właściwie na sygnały (a nie reaktywny). Zaczynamy zawsze od zabawy w "ja i mój cień", żeby najpierw koń mógł porobić to, co on chce, a dopiero, jak mu się znudzi, robimy to, co ja chcę. Wczoraj w ramach rozgrzewki robiliśmy schemat Przeszkód (Obstacles Pattern), czyli koń miał mnie okrążać w kłusie, a ja chodziłam po padoku i prosiłam go, żeby coś przeskoczył, na coś wszedł, gdzieś poszedł chodami bocznymi. Później pobawiliśmy się trochę w skoki przez beczkę. W lewo szło bardzo dobrze, w prawo trochę gorzej, więc skupiliśmy się na tym. Stosowałam wskazówki Lindy z Inside Access 3, czyli prosiłam go o przyspieszenie jakieś pół koła przed przeszkodą, a blisko przeszkody zostawiałam go w spokoju. Kiedy omijał przeszkodę, uderzałam stringiem w to miejsce, przez które przed chwilą przebiegł. W tej sytuacji zaczął zatrzymywać się przed przeszkodą. Wysyłałam go wtedy w drugą stronę, zmieniałam kierunek i znów przyspieszałam go przed przeszkodą. Ta strategia dosyć szybko zadziałała i ładnie skoczył, a potem podszedł do mnie z uszami do przodu. Uznałam, że rozgrzewka zakończona. Swoją drogą Dżamal zaczyna mieć coraz lepszą technikę skoku - nie wybija się już tylko do góry, ale skacze bardziej do przodu.
Na jazdę wzięłam ze sobą carrot sticka. Ostatnio jeździłam bez niego, bo chciałam najpierw nauczyć się dobrze sterować wodzami. W Savvy Times przeczytałam jednak, że warto jeździć dużo z carrotem, bo potem przekłada się to dobrze na jazdę bez ogłowia. Ćwiczyliśmy ustępowanie zadem bez wodzy, a za to z carrot stickiem. Musiałam użyć parę razy fazy 4 i wodzy, żeby nie szedł do przodu, ale w końcu załapał i zaczął robić całkiem ładne ustępowania. Jak zacznie nam to wychodzić w stój, spróbujemy w stępie.
Poza tym skupiłam się na tym, żeby Dżamal jechał mocno do przodu. Linda podkreśla to na każdym kroku - że konia, zwłaszcza ekstrawertyka, trzeba jechać "do przodu", nie powstrzymywać go. Nawet dobrze nam to wychodziło, Dżamal szedł ładnym kłusem. Gorzej było ze sterowaniem, zaczynał się wkurzać i gryźć carrot sticka. Ogólnie pod siodłem się mocno buntuje (jak to LBE), nie wiem, czy to kwestia mojego dosiadu, czy po prostu z góry mam słabsze przywództwo. Pewnie fakt, że bardzo mało do tej pory jeździłam, nie pomaga. Mam nadzieję, że to się zmieni z czasem. Chcę też więcej jeździć w tereny, bo Dżamal bardzo to lubi i może jazda lepiej mu się będzie kojarzyć :)
Po raz kolejny założyłam mu też wędzidło na całą sesję. Po tym, jak zsiadłam, zrobiłam parę zgięć bocznych przy użyciu wędzidła i widzę, że powoli zaczyna to łapać. W boksie poćwiczyłam jeszcze zakładanie wędzidła z przysmakiem - oczywiście koń próbuje zjeść przysmak bez wędzidła ;) A jak już ma wędzidło w pysku i zdejmuję ogłowie, to nie chce go puścić ;) Jeden koń, a tyle radości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz