Byłam dziś obejrzeć konie p. Kanarka w Budach Michałowskich. Jest to kawałek drogi od Warszawy, w okolicach Żyrardowa. Zapomniałam wziąć aparatu, ale biorąc pod uwagę pogodę i tak nic nie byłoby widać. W stajni stoi kilkanaście koni, część z nich należy do p. Kanarka (dwie młode klacze, które oglądałam, klacz hodowlana Rosterka ze źrebakiem, dwa konie na emeryturze, jeden odpoczywa, 2 hucuły, z czego jeden to syn sawankowej Werny), a reszta to konie odebrane przez państwo jakiemuś pseudohodowcy, który o nie nie dbał, w większości małopolaki po walewickiej klaczy i arabku.
Obejrzeliśmy sobie stajnię, obejście zadbane, świeżo ogrodzone pastwiska, bardzo przyjemnie. Sympatyczna pani, która opiekuje się wspólnie z mężem końmi, wyczerpująco odpowiadała na nasze pytania. Miłym zaskoczeniem był fakt, że potrafiła dużo powiedzieć na temat charakteru koni, w innych miejscach, do których jeździliśmy, udawało się uzyskać jedynie informacje typu "charakter ma dobry, niezłośliwy". Tutaj było widać, że pani zajmuje się zwierzakami z sercem i oddaniem, co zresztą było też widać po ich zachowaniu.
Koniki "państwowe" nie były na sprzedaż, ponieważ nadal nie są uregulowane kwestie formalne, związane z ich własnością, ale obejrzałam je sobie w boksach. Bardzo mi się podobały, arabskie w typie, szczupacze, orientalne głowy z dużymi oczami, dość drobna budowa. Ale może lepiej, że nie były do kupienia, przynajmniej nie miałam dylematu, czy to nie za drobne dla mnie zwierzaki :)
Hawanę i Roskoszną obejrzeliśmy najpierw w boksach, a potem na padoku. Muszę powiedzieć, że obie klacze miały dużo uroku i w każdej coś mi się podobało - jeśli uznam, że biorę którąś z nich, będzie się ciężko zdecydować...
Hawana, lat 4, rasa sp, niezajeżdżona, matka Haga, ojciec to któryś z koni z Opypów, ale nie wiem który
Wygląd: skarogniada, dość duża (myślę, że niecałe 170 cm w kłębie), z wielką głową i długimi uszami - jak to określiła opiekunka, "przypomina osiołka" ;) Bardzo ładna maść, bardziej gniada niż kara, w okolicach słabizny złocista, leciutkie jabłka, dłuuuugi ogon, ciągnący się niemal po ziemi. Koścista, nieco ścięty zad, nie ma mięśni (to pewnie kwestia braku treningu), dość chuda, choć kręgosłupa nie ma na wierzchu, nie najgorzej się rusza, dość szeroka klatka piersiowa, nogi w sam raz (nie za cienkie). Na początku jak pani je trochę przeganiała, to chodziła tak sztywno, kiedy sobie wyobraziłam, że siedzę na jej grzbiecie, to poczułam, że miałabym odbity kręgosłup - tak jakby amortyzowała grzbietem przy każdym kroku. Po chwili galopu się jakby rozluźniła i było trochę lepiej. Nie wiem, czy to oznacza twarde chody w przyszłości, czy też przy rozluźnieniu, zaokrąglonym grzbiecie i wyrobionych mięśniach będzie to wygodny koń do jazdy. Zadziera głowę, szyja ma tendencję do jeleniowatości (chociaż nie jest jelenia). Gwiazdka na czole.
Charakter: ewidentnie lewopółkulowy ekstrawertyk. Ciekawska, cały czas się rozgląda, ma ciągle masę pomysłów, wszystko bierze do pyska. Podobno jako jedyny koń wychodziła kiedyś z pastwiska, w dodatku tak, że linki pozostawały nietknięte. Towarzyska, wymieniała uprzejmości z innymi końmi w stadzie, bawiła się często w gry dominacyjne, była dość aktywna Podczas galopów liczne baranki i stawanie dęba. Widać, że klacz zdecydowanie ma charakterek!
Roskoszna, lat 4, rasa sp, niezajeżdżona, matka Rosterka, ojciec j.w.
Wygląd: gniada, nie za duża (myślę, że ma jakieś 160 cm w kłębie), smuklejsza od Hawany, śliczna, zgrabna, sucha głowa, gęsta grzywa, ładny ogon. Dość cienkie nogi, niewielkie kopyta, trochę zbyt pękaty jak na mój gust brzuch, ale ogólne wrażenie bardzo dobre. Ruszała się ładnie, płynniej niż Hawana, choć ma trochę mniejszy wykrok, głowę nosiła niżej, bez zadzierania. Strzałka na czole.
Zachowanie: największą jej wadą jest tkanie, kiedy stoi w boksie (jak rozumiem to oznacza, że jest wrażliwa). Poza tym mam wrażenie, że to raczej introwertyczka, ale trudno to powiedzieć podczas pobieżnej obserwacji. Trzymała się raczej z daleka od innych koni, biegała wraz z nimi, ale szybko się zatrzymywała, startujący z pola obok bażant jej nie przestraszył. Niezbyt zaciekawiona człowiekiem i innymi końmi.
Po wakacjach, jeśli nadal będę myśleć o tych koniach, zamierzam się z nimi chociaż pół godzinki pobawić w 7 gier (myślę, że p. Kanarek nie będzie miał nic przeciwko). Wygląd to jedna sprawa (chyba bardziej podobała mi się Roskoszna, choć Hawana mimo niezbyt zgrabnego pyska też była ładna), ale najważniejszy jest charakter. A to można ocenić najlepiej podczas zabaw.
Obejrzeliśmy sobie stajnię, obejście zadbane, świeżo ogrodzone pastwiska, bardzo przyjemnie. Sympatyczna pani, która opiekuje się wspólnie z mężem końmi, wyczerpująco odpowiadała na nasze pytania. Miłym zaskoczeniem był fakt, że potrafiła dużo powiedzieć na temat charakteru koni, w innych miejscach, do których jeździliśmy, udawało się uzyskać jedynie informacje typu "charakter ma dobry, niezłośliwy". Tutaj było widać, że pani zajmuje się zwierzakami z sercem i oddaniem, co zresztą było też widać po ich zachowaniu.
Koniki "państwowe" nie były na sprzedaż, ponieważ nadal nie są uregulowane kwestie formalne, związane z ich własnością, ale obejrzałam je sobie w boksach. Bardzo mi się podobały, arabskie w typie, szczupacze, orientalne głowy z dużymi oczami, dość drobna budowa. Ale może lepiej, że nie były do kupienia, przynajmniej nie miałam dylematu, czy to nie za drobne dla mnie zwierzaki :)
Hawanę i Roskoszną obejrzeliśmy najpierw w boksach, a potem na padoku. Muszę powiedzieć, że obie klacze miały dużo uroku i w każdej coś mi się podobało - jeśli uznam, że biorę którąś z nich, będzie się ciężko zdecydować...
Hawana, lat 4, rasa sp, niezajeżdżona, matka Haga, ojciec to któryś z koni z Opypów, ale nie wiem który
Wygląd: skarogniada, dość duża (myślę, że niecałe 170 cm w kłębie), z wielką głową i długimi uszami - jak to określiła opiekunka, "przypomina osiołka" ;) Bardzo ładna maść, bardziej gniada niż kara, w okolicach słabizny złocista, leciutkie jabłka, dłuuuugi ogon, ciągnący się niemal po ziemi. Koścista, nieco ścięty zad, nie ma mięśni (to pewnie kwestia braku treningu), dość chuda, choć kręgosłupa nie ma na wierzchu, nie najgorzej się rusza, dość szeroka klatka piersiowa, nogi w sam raz (nie za cienkie). Na początku jak pani je trochę przeganiała, to chodziła tak sztywno, kiedy sobie wyobraziłam, że siedzę na jej grzbiecie, to poczułam, że miałabym odbity kręgosłup - tak jakby amortyzowała grzbietem przy każdym kroku. Po chwili galopu się jakby rozluźniła i było trochę lepiej. Nie wiem, czy to oznacza twarde chody w przyszłości, czy też przy rozluźnieniu, zaokrąglonym grzbiecie i wyrobionych mięśniach będzie to wygodny koń do jazdy. Zadziera głowę, szyja ma tendencję do jeleniowatości (chociaż nie jest jelenia). Gwiazdka na czole.
Charakter: ewidentnie lewopółkulowy ekstrawertyk. Ciekawska, cały czas się rozgląda, ma ciągle masę pomysłów, wszystko bierze do pyska. Podobno jako jedyny koń wychodziła kiedyś z pastwiska, w dodatku tak, że linki pozostawały nietknięte. Towarzyska, wymieniała uprzejmości z innymi końmi w stadzie, bawiła się często w gry dominacyjne, była dość aktywna Podczas galopów liczne baranki i stawanie dęba. Widać, że klacz zdecydowanie ma charakterek!
Roskoszna, lat 4, rasa sp, niezajeżdżona, matka Rosterka, ojciec j.w.
Wygląd: gniada, nie za duża (myślę, że ma jakieś 160 cm w kłębie), smuklejsza od Hawany, śliczna, zgrabna, sucha głowa, gęsta grzywa, ładny ogon. Dość cienkie nogi, niewielkie kopyta, trochę zbyt pękaty jak na mój gust brzuch, ale ogólne wrażenie bardzo dobre. Ruszała się ładnie, płynniej niż Hawana, choć ma trochę mniejszy wykrok, głowę nosiła niżej, bez zadzierania. Strzałka na czole.
Zachowanie: największą jej wadą jest tkanie, kiedy stoi w boksie (jak rozumiem to oznacza, że jest wrażliwa). Poza tym mam wrażenie, że to raczej introwertyczka, ale trudno to powiedzieć podczas pobieżnej obserwacji. Trzymała się raczej z daleka od innych koni, biegała wraz z nimi, ale szybko się zatrzymywała, startujący z pola obok bażant jej nie przestraszył. Niezbyt zaciekawiona człowiekiem i innymi końmi.
Po wakacjach, jeśli nadal będę myśleć o tych koniach, zamierzam się z nimi chociaż pół godzinki pobawić w 7 gier (myślę, że p. Kanarek nie będzie miał nic przeciwko). Wygląd to jedna sprawa (chyba bardziej podobała mi się Roskoszna, choć Hawana mimo niezbyt zgrabnego pyska też była ładna), ale najważniejszy jest charakter. A to można ocenić najlepiej podczas zabaw.