czwartek, stycznia 30, 2014

Powrót do jazdy

Ostatnio mój kręgosłup ma się lepiej, więc wróciłam do jazd. Jestem na etapie kupowania nowego siodła - zdecydowałam się na Barefoot Cheyenne Drytex, czyli siodło bezterlicowe. Jest bardzo wygodne, nie blokuje ruchu konia, a przy tym nie będę się musiała przejmować czy pasuje do grzbietu, bo samo się układa. Wygląda tak:

W związku z tym sprzedaję mojego Winteca Cari 2000, gdyby ktoś był zainteresowany to tu jest link do aukcji na Allegro: http://allegro.pl/siodlo-wintec-cair-2000-i3931049696.html, zapraszam też do kontaktu bezpośredniego. Jak osoby czytające blog wiedzą, nie jest ono bardzo używane.

Niedawno udało mi się pierwszy raz pojechać w prawdziwy teren! Byłyśmy z Dominiką na 1,5 h spacerze po lesie, dojechałyśmy aż nad Wisłę. Było -16 stopni i piękne słońce. Dużo jechałyśmy stępem, ale też sporo kłusowałyśmy. Dżamal był idealny - rozluźniony, odważny, ani razu się nie spłoszył, chętny do przodu, ale bez przesady. I widać było, że bawi się równie dobrze jak ja :)

Kupiłam mu ogłowie i wędzidło - trochę było z tym zamieszania, bo najpierw czekałam 1,5 miesiąca, a potem się okazało, że takich ogłowi już nie produkują. Ale w końcu mam, muszę tylko dokupić wodze u p. Podkowy. Wygląda tak:



Nie miałam zbyt dużych problemów z założeniem go Dżamalowi, oczywiście międlił przez dłuższy czas wędzidło, ale potem się uspokoił i przestał przejmować. Nauczył się też błyskawicznie jeść i pić z wędzidłem w pysku. Zrobiliśmy też zgięcia boczne - nie wychodzą jeszcze fenomenalnie, ale dopiero zaczynamy.

Ostatnio Dżamal wita mnie z coraz większym entuzjazmem (być może paskudna pogoda sprawia, że się cieszy na powrót z pastwiska ;) ). Dziś przybiegł do mnie galopem, rżąc na powitanie. To było takie miłe! Jeszcze w wakacje miałam problem, żeby w ogóle łaskawie chciał do mnie podejść. 

Obie z Dominiką zaczynamy zawsze zabawy z końmi grą w "ja i mój cień". Polega ona na tym, że koń ma chodzić sobie po padoku tam, gdzie chce, a człowiek podąża za nim. Oba konie to uwielbiają. Dziś Dżamal wymyślił sobie przy tym nową zabawę - szedł za Dominiką i usiłował nadepnąć na jej savvy stringa, który ciągnęła za sobą. Kiedy ona przyspieszała, to on gonił stringa z taką śmieszną miną. Umierałyśmy ze śmiechu :D

Podczas jazdy Dżamal nie był szczególnie chętny do ruchu naprzód, ale udało mi się na nim parę razy zagalopować. Raz bryknął, ale lekko, prawie nie poczułam. Powoli zaczynamy robić z niego pełnoprawnego wierzchowca :)