niedziela, listopada 11, 2012

Pierwszy kłus na Dżamalu

Dziś była piękna pogoda, słońce, ciepło, tylko lekki wiatr. Dżamal przyszedł do mnie na pastwisku i był bardzo chętny do zabawy - chyba poprzednie spotkanie mu się podobało. Wzięłam go do czyszczenia i kiedy już skończyłam go szczotkować, zaczął wąchać ziemię i próbował się wytarzać - to znaczy tylko klęknął, a potem wstał. Anka powiedziała, że może ma kolkę, więc go trochę pooprowadzałam. Posłuchałam brzucha - burczał i bulgotał jak trzeba, zresztą po chwili pojawiła się kupa, więc wszystko było w porządku. Nawet nie zdążyłam się zdenerwować :)

Tym razem siodłanie poszło sprawnie, bez nadymania się i nadmiernego wędrowania. Poszliśmy na trawiasty plac zabaw, ponieważ na dużym było potworne błoto. W ramach rozgrzewki przed jazdą zrobiłam przeciskanie między stojącymi dużymi oponami i na tym zatrzymaliśmy się na dłużej. Dżamal jest dosyć klaustrofobiczny i ma trudności z takimi sytuacjami. Najpierw 2 razy przeszedł bez problemu, a może raczej powinnam powiedzieć - bez namysłu. Za trzecim razem go wmurowało i dużo czasu zajęło nam oswojenie (przynajmniej w pewnym stopniu) takiego przeciskania. Będzie trzeba w przyszłości nad tym popracować, najwyraźniej opony to dobra zabawka dla niego na tym etapie.

Później arabek prawie doprowadził mnie do łez ze śmiechu. Dałam mu w nagrodę za ładne przeciskanie końskiego cukierka, który chyba mu nie posmakował, ponieważ go wypluł. Nie byłam pewna, czy smakołyk nie wypadł mu po prostu z pyska (co czasem się zdarza), więc go podniosłam i dałam drugi raz. Dżamal wziął cukierka, zamknął pysk, ale nie pogryzł. Łypnął na mnie i już wiedziałam, że coś kombinuje. Ruszył sobie jakby nigdy nic wąchać trawkę. Kiedy trafił na bardziej bujną kępkę, tuż nad ziemią delikatnie upuścił smakołyk i poszedł dalej, wąchając kolejną kępkę. Co za łobuziak! Nie chciał zjeść cukierka, więc udawał, że wszystko zjadł, a potem po cichu ukrył go w trawie :D

W ramach rozgrzewki zrobiłam też trochę okrążania - koniowi nie chciało się szczególnie biegać, co mnie akurat nie martwiło, bo na razie podczas jazdy wolę nie mieć za dużo "go". Na padok przyszedł też Iwo z Gają, więc mieliśmy modela - innego konia z człowiekiem na sobie. Wsiadłam sprawnie i pojeździliśmy sobie wokół placu, ćwicząc schemat "podążaj za płotem". Wychodzi nam to coraz lepiej. Wprowadziłam też trochę ćwiczeń na "sterowanie" koniem, czyli zmiany kierunku i obroty, wszystko w kierunku płota. Dżamal ruszał praktycznie zawsze na pierwszą fazę, czasem drugą. Zaczął też rozróżniać, kiedy chcę go zatrzymać jedną wodzą, a kiedy proszę o odangażowanie zadu (pomoce są dość podobne) - co za mądry koń :)

Później wzięłam carrota i ćwiczyliśmy sterowanie przy jego pomocy. Na początku nie bardzo wiedział o co mi chodzi, ale kiedy kilka razy wzmocniłam działanie wodzy carrotem, załapał co mam na myśli i później w większości wypadków wystarczał sam carrot. Kiedy koń szedł już w miarę stabilnie przy ogrodzeniu, starałam się skupić na sobie - ćwiczyłam równowagę, podnosząc się w strzemionach na kilka kroków i znów siadając.

Ponieważ szło nam bardzo dobrze, postanowiłam spróbować też kłusa. Nie bardzo wychodziło mi to samodzielnie, więc poprosiłam Iwa, żebym mogła zakłusować za Gają. Udało się - przejechałam kłusem anglezowanym prawie całą ścianę ujeżdżalni. Dżamal miał na mnie bardzo mocno skierowane uszy i wyglądał na przejętego. Pozwoliłam mu później przemyśleć sprawę, przeżuć i poziewać, a potem skończyliśmy jazdę. Byłam z nas bardzo dumna :)

Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się, że program Parellich zadziała aż tak dobrze. Biorąc pod uwagę, że nie jestem żadnym mistrzem PNH, wcześniej nie miałam w ogóle do czynienia z młodymi końmi, a także miałam dość długą przerwę w jeździe, zajeżdżanie Dżamala idzie wręcz śpiewająco. Oczywiście robimy to powoli i w związku z tym cały proces bardzo się ciągnie, ale gdybym przyjeżdżała do niego codziennie, to za 2 tygodnie mogłabym spokojnie jechać w teren. A tak to pewnie dopiero na wiosnę. To jest niesamowite - wsiadam na niego i on wszystko wie, rozumie każdą pomoc właściwie od razu, czyta moją energię i fokus, jest zrównoważony, spokojny, idzie pewnie przed siebie. Wiadomo, bywa spięty i taka zabawa jest dla niego zupełnie nowa, ale wystarczy chwila i łapie o co mi chodzi i jakie są jego zadania oraz obowiązki. Jestem tym absolutnie zachwycona!

niedziela, listopada 04, 2012

Weave Pattern i jazda na dużym placu

Zainspirowana obejrzanym niedawno filmem z Parelli Connect o schemacie przeplatanki (Weave Pattrn), postanowiłam dziś poćwiczyć to z Dżamalem. Robiliśmy już oczywiście ten schemat, ale na filmie Linda pokazywała, jak zrobić to lepiej i bardziej kreatywnie. Ponieważ planowałam również pojeździć, tę zabawę potraktowałam jako rozgrzewkę.

Najpierw zrobiłam kilka przeplatanek (zwanych inaczej falą) w stępie - szły nienajgorzej. Urozmaicałam je figurami 8 wokół dowolnie wybranych dwóch beczek. Potem w kłusie - tu szło już trochę trudniej, emocje bardziej w koniu buzowały. Więc przeszłam do figury 8 i robiłam jedną beczkę stępem, a drugą (tę łatwiejszą, czyli prawą) kłusem. To trochę pomogło, kolejna przeplatanka wyszła już lepiej. Zrobiłam też trochę okrążania z beczkami jako urozmaiceniem przestrzennym i koń sam zaczął się trochę rozciągać w dół. 

Przypomniałam sobie to, co Linda mówiła na temat rozgrzewki i postanowiłam zrobić chwilę stick-to-me, żeby sprawdzić, czy koń jest: Spokojny, Pewny Siebie i Skupiony na mnie (Calm, Confident and Connected). Mieliśmy pewne problemy z cofaniem, co udało się dość szybko naprawić, a poza tym test się powiódł, więc postanowiłam wsiąść (zwłaszcza, że było spore błoto i wolałam, żeby to Dżamal się w nim taplał :P ).

Tym razem zaraz po tym, jak znalazłam się w siodle, koń ruszył, więc od razu poćwiczyliśmy zatrzymywanie z użyciem jednej wodzy i cofanie. To pomogło mu się trochę wyluzować i zaczęliśmy jazdę. Moim celem było zrobić schemat Podążaj za płotem, czyli jazdę wzdłuż ogrodzenia ujeżdżalni. Chciałam również porobić zatrzymania z użyciem jednej wodzy, zwroty na zadzie w kierunku ogrodzenia, a potem zwrot na przodzie i kontynuację jazdy - proste ćwiczenie z 2 poziomu. 

Na początek skupiłam się na tym, żeby koń zachował kierunek i chód. Jazda w kierunku bramy szła nam zdecydowanie żwawiej, ale i tak Dżamal chętnie szedł do przodu. Zatrzymać było go łatwo, ale stał tylko chwilę i znów ruszał. Sterowność mieliśmy średnią, bo nie bardzo chciał odchodzić od bramy. Jednak po kilku powtórzeniach udało nam się przejechać kilka razy całą ujeżdżalnię wzdłuż ściany. Doszłam do wniosku, że zamiast robić zwroty i zatrzymania, skupię się na jeździe wzdłuż ściany i wezmę to, co koń mi ofiarowuje - czyli dynamiczny stęp. Nie próbował kłusować, szedł równym tempem, więc dałam mu spokój i tylko korygowałam, żeby szedł według schematu. Przy trzecim okrążeniu korekcji było bardzo mało - więc chyba podjęłam dobry wybór. Było bardzo przyjemnie, jeździłam chyba ze 20 minut. Na koniec zatrzymaliśmy się, koń się rozluźnił, pomlaskał czas dłuższy, po czym zakończyliśmy jazdę. Już się nie mogę doczekać wyjazdów w teren :) W ogóle jestem bardzo podekscytowana, bo widzę przed sobą masę rzeczy, które będę mogła robić z siodła - czyli to, co już ćwiczyliśmy tyle razy z ziemi, mogę teraz robić jeżdżąc. Mamy tyle możliwości i fajnych zabaw przed nami! Zamówiłam też hackamore (Parelli mieli dni darmowej wysyłki) - będzie to znacznie wygodniejsze niż motanie liny wokół halterka.

piątek, listopada 02, 2012

Nasz film na FB Parelli

Wysłałam nasz film z obozu do Parellich i ostatnio ukazał się na ich Facebooku, mamy nawet kilka komentarzy. Podobno dostałyśmy owację na stojąco w Kansas :)

Można je przeczytać tu: https://www.facebook.com/ParelliNaturalHorseTraining Post jest z 25 października, więc trzeba kawałek przewinąć w dół.